24. ONE MORE SONG

 do 24 ff — kopia

Nareszcie i tu trafia kolejna część! Dwa fanfici przy tak małej ilości czasu to nie lada wyzwanie. Ale kocham ten świat, który daje mi przerywnik w tym szarym, nudnym często świecie… Ok, nie zanudzam.

Dziękuję, że jesteście ❤

Zapraszam na grupę FEMME FATALE 😊 https://www.facebook.com/groups/1784289435195338/

Przypominam o moim drugim opowiadaniu

Zapraszam na grupę GOOD NEIGHBOUR 😊 https://www.facebook.com/groups/2026880580973008/

A tutaj bezpośredni link do bloga z GOOD NEIGHBOUR 😊 https://goodneighbourkelly.wordpress.com/

Zapraszam do wspólnych przygód 😊

N.

~*~*~*~*~*~*~

Dortmund, po 6 rano…

– Adele, wstawaj wreszcie bo się nie ogarniesz w porę, a kolejne spóźnienie nie przejdzie u Artmana… – Stefania weszła do pokoju córki próbując ją dobudzić.

– Nigdzie nie idę – odburknęła brunetka nakrywając głowę kołdrą.

– A co to niby ma znaczyć? – kobieta podeszła do łóżka i ze śmiechem ściągnęła kołdrę na podłogę.

– Źle się czuję – wymamrotała niechętnie.

– Nie masz gorączki – blondynka zaczęła sprawdzać dłonią czoło córki. – Jesteś taka markotna od wczoraj. Pokłóciłaś się z Aimee? – Zapytała przysiadając się na łóżko.

– Nie… – dziewczynka stanowczo zaprzeczyła.

– A więc co się stało? – Pogładziła z troską policzek dziewczynki.

– O to też mogłabym ciebie, mamo, zapytać – wskazała spore zasinienie na nadgarstku kobiety, po czym przeniosła swój palec na niezbyt udane zatuszowanie siniaka na lewym policzku. – To on ci zrobił? – Spytała donośnym tonem.

– Nie mam pojęcia o czym mówisz … – odchrząknęła nerwowo Stefania, raptownie podnosząc się z łóżka.

– Słyszałam wczoraj jego wieczorne wrzaski – odparła Adele z tęgą miną.

– Doszło do małego nieporozumienia – starała się roześmiać się, jakby nigdy nic się nie stało.

– Dlatego cię walnął? – Rzuciła brunetka prosto z mostu. – Nie rozumiem tego… Z tatą rozwiodłaś się bo na głodzie cię prał! A teraz pozwalasz to robić jego bratu! – Adele pośpiesznie wstała. – Żyjemy według jego zasad, on tobą manipuluje, utwierdza cię w przekonaniu, że sobie nie poradzisz bez niego… To chore!

– Opanuj się – warknęła kobieta. Nie chciała dać poznać po sobie, że wstrząsnęły nią słowa córki.

– Mamo, on zachowuje się jak ostatni wariat! Wiesz, że on rozwodzi się z Meike? Ciekawe w jakim celu? – Wykrzywiła się ironicznie. – To przez niego nie mam kontaktu z własnym ojcem! Tak jak tobą manipuluje, tak i nim! Dlatego mnie nie szukał! – Zaczęła wydzierać się.

– Po pierwsze nie podnoś na mnie głosu – zażądała stanowczo kobieta. – Po drugie, nie mam pojęcia o co się pokłóciliście wczoraj, ale sporo przesadziłaś z wypowiedzią o Jimmym… Zastępować ci ojca przez wiele lat, wszystko by zrobił dla ciebie… Rozumiem, że dorastasz, ale jesteś nie fair wobec niego – wytknęła córce oburzona.

– On cię bije, a ty jeszcze go wybraniasz! Tak się zachowują ofiary przemocy! Ty tego nie widzisz?! – puknęła się palcem po czole. – Poza tym wczoraj wyrzucił mnie z domu…

– Jimmy? – Zdziwiła się. – Za co?

– Bo przyszedł Paddy, wszedł do Aimee pokoju i zaczął z nami gadać – prychnęła zadąsana.

– Paddy z wami… z tobą? – Zdziwiła się, a może i przeraziła. – Więc poznałaś swojego ojca – próbowała by jej ton był naturalny.

– Tak naprawdę to od jakiegoś czasu się znamy… – zaczęła nieśmiało, po czym zaczęła opowiadać matce wszystko od początku. – Ale on nic nie wie – zapewniała, gdy skończyła wyjaśniać.

– Od dzisiaj będę czytać uważniej zanim coś tobie podpisze – zaśmiała się nerwowo. – Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? – Zapytała z wyrzutem córkę.

– Nic by to nie zmieniło – wzruszyła ramionami.

– Wspominałaś, że ta jego żona nie bardzo za tobą przepada – przysiadła się z powrotem na łóżko córki.

– Etam… na nią mam wylane – Adele machnęła z lekceważeniem ręką. – Ale Paddy’ego mam okręcone wokół palca. Mogę robić dosłownie wszystko – założyła włosy za uszy i zaśmiewając się z opowiadanego przez siebie faktu.

– Czyli lubisz go – kobieta uśmiechnęła się smutno.

– On mnie chyba lubi… ale oto mi chodzi by potem mu wygarnąć co o nim myślę – odwróciła twarz w bok, odpowiadając wymijająco. – Ale jeszcze nie teraz…

– On nie jest złym człowiekiem … to do ciebie należy decyzja, jeżeli będziesz czuła, że chcesz wyznać mu prawdę… poprę każdą opcję – zapewniła córkę, podeszła do niej i przytuliła do siebie. – Ale od teraz mów mi o wszystkim – pogładziła dziewczynkę po policzku, brunetka tylko przytaknęła głową.

– Mamo… nie chcę by Jimmy zajął jego miejsce… przepraszam – rozpłakała się.

– Kochanie, spokojnie… nawet nie miałam tego w głowie – uspokajała ją.

– Zaczynam się bać… – wtuliła się w kobietę.

– Jimmy nic ci nie zrobi – pocałowała córkę w głowę.

– Bardziej boję się o ciebie albo o… – urwała.

– O mnie się nie martw, a Paddy też jest dorosły, poradzi sobie… Dobra, masz trzy dni wagarów, ale musisz nadrobić zaległości – zmieniła temat, uśmiechnęła się i wyszła z pokoju Adele.

Stefania dopiero teraz zaczęła rozumieć błędy przeszłości… W tej sytuacji nikt nie jest zwycięzcą. Przemknęła jej myśl, że tak naprawdę to ona jest podłą egoistką… powinna postawić sprawę jasno, od razu lata temu, a wolała wyjechać udając, że w ten sposób ucieknie od problemów. A tak naprawdę to przysporzyła ich sobie o wiele więcej… Córka cierpi, jest rozdarta emocjonalnie. Paddy nieświadomy posiadania dziecka… A Jimmy, wmówił sobie, że one są dla niego rodziną, jego rodziną… i może faktycznie, ta obsesja Jimmy’ego mogła stawać się niebezpieczna, w szczególności po wczorajszym incydencie… Trzeba odciąć się od tej toksycznej relacji i naprawić co tylko się da, a potem przeprowadzą się do innej miejscowości, zrywając kontakt z większością osób…. Może uda się to wszystko poukładać do końca tego roku?

~*~*~

Poczekała aż kobieta wyszła do pracy. Zeszła niemrawo po schodach do kuchni. Wsypała do nie za dużej miski płatki kukurydziane, zalała je mlekiem i niechętnie usiadła przy stole. Adele bardzo przeżywała ostatnie zmiany w jej życiu. Ktoś z boku mógłby zaśmiać się ironicznie, ale dla niej były to dość stresogenne sytuacje… Zmiana miejsca zamieszkania, nowa szkoła, brak akceptacji przez rodzinę aż po ukrywanie swego istnienia przed własnym ojcem… Tylko Jimmy ją wspierał. Jeszcze do niedawna nie wyobrażała sobie by w jej życiu zabrakło tej osoby. Był dla niej wszystkim, ideałem… cały czas miała w pamięci jak obiecała mu, że on będzie jedynym facetem w jej sercu… A teraz? Jakiś biologiczny tatko pojawił się i wszystko się zmieniło… Tak bardzo była na siebie wściekła, to nie miało tak wyjść… Miała go nienawidzić! A tak naprawdę chciała więcej i więcej obecności Paddy’ego. Tak bardzo chciała chociaż raz powiedzieć do niego „tato”… lecz z drugiej strony wiedziała, że swoim zachowaniem rani Jimmy’ego…. Zdawała sobie sprawę z tego, że będzie zaborczy, że zrobi wszystko by usunąć z jej życia Paddy’ego, nie zawężając zupełnie na jakiekolwiek konsekwencje… Bała się o ojca, dlatego postanowiła zabrać wszystko w swoje ręce i postawić na jedną kartę cały swój los.
Poderwała się i pobiegła do sypialni matki. Wyjęła z szafy znaną jej ciemną, zużytą już walizkę z pamiątkami po jej zmarłej siostrze. Stefania przeważnie przegląda zawartość kufra raz czasami dwa razy do roku. Stąd Adele dobrze wiedziała co znajduje się wśród pamiątek… Sięgnęła po różową teczkę i zaczęła przeglądać kartki papieru z różnymi zapiskami… Były to listy Paddy’ego, które przesyłał do jej mamy w czasie gdy był na odwyku. Do większości listów dołączone były załączniki z jego twórczością… czasami wiersze aczkolwiek zazwyczaj były to teksty do stworzenia dobrych, romantycznych piosenek… Jeden szczególnie przykuł jej uwagę. Tekst był napisany bardzo niezgrabnym pismem jakby pisany na kolanie w zupełnej ciemności lub z zamkniętymi oczami. Wytężyła wzrok by przeczytać notatkę:

Do I keep phoning
Maybe the joke’s on me
Raining for hours
Driving, I can hardly see
It’s been a while now
Do you remember,
When we where just 14
Have you been waiting
While I was finding me
I just wanna get closer
Yes you know
Yes I know
Don’t walk away now
I’ve changed, I’m not the same
No longer kids now
Hide and seek is not my game
We lit a fire, a perfect summer
D’you wanna see it burn
Now that you’re with me
It feels like the tide has turned
You ought to know

Przymknęła oczy intensywnie myśląc…. w głowie zaczęła układać tekst w zwrotki. Jednakże brakowały słowa do refrenu…
Mijały kolejne godziny, a Adele była w transie… refren był, melodia również. Ale musiała to usłyszeć w końcowym rezultacie… Nie miała wyjścia, studio Jimmy’ego było jedynym sensownym rozwiązaniem, zanim przekaże to ojcu… spojrzała na zegar, było po 11 więc miała jeszcze kilka godzin do pracy, zanim mężczyźni zjawią się w studiu… To się musi udać.

~*~*~

Było już po 16, gdy Adele kończyła pisać ostatnią zwrotkę do całkowicie innego tekstu…. Od godziny 12 była w studiu gdzie Jimmy zawsze nagrywał wszystkie swoje solowe płyty, z tego miejsca czasami korzystało też jego rodzeństwo.

Siedziała na wielkim, skórzanym, czarnym fotelu, od razu gdy weszła do środka jej uwagę przyciągnął stos papierów, zaczęła przeglądać notatki, które znajdowały się na wielkim blacie. Z pewnością należały do Paddy’ego, na laptopie w folderze znajdował się plik pierwszej wersji piosenki bez nazwy. Przesłuchała ją kilkukrotnie, melodia beznadziejna i czegoś w niej brakowało dlatego właśnie skończyła pisać brakujące ogniwo. Cały tekst zatytułowała „Awake”….

Wiedziała, że powinna już iść, ale wpadł jej do rąk kolejny tekst. Przeczytała go pospiesznie. Wzięła gitarę i zaczęła po prostu grać. Nie myślała o tym by zapisać nuty. Struna po strunie, po prostu tak swobodnie przelewała melodie, która pojawiła się w jej głowie…. Przymknęła oczy i zaczęła śpiewać:

Now I’m standing here alone

On the street where we first met

I’m falling deeper tryin’ to get you out

Of my head

Staring at my phone

Hoping someday you’ll call it

I only knew I loved you when I watched you go

Looking back I wonder did I try

Try enough or was I petrified

To say what was running through my mind

It ain’t easy acting like I’m fine

Yeah it tears me up he’s holding you tonight

Did I let you pass me by

Cos that night when I saw you out

In another man’s arms

It cut like a knife…

Hałas przywracającego się krzesła wyrwał Adele z transu. Otworzyła oczy i zobaczyła dobrze jej znanych mężczyzn stojących na środku pomieszczenia. Łypnęła na Paddy’ego, z jego wyrazu twarzy można było wyczytać mieszaninę podziwu, wzruszenia, a może i bólu. Natomiast na Jimmy’ego twarzy rysowało się rozczarowanie i strach, to najbardziej raniło dziewczynę. Zagryzła wargi by nie wybuchnąć płaczem.

– Już mnie nie ma – wymusiła uśmiech patrząc się gdzieś w bok. Podniosła się z miejsca i spakowała gitarę do futerału.

– Ale mi nie przeszkadzasz … wręcz przeciwnie – odezwał się Paddy chwytając dłoń brunetki. – To było dobre… nie myślałem by ją zaśpiewać w taki sposób… a zabrzmiało to idealnie – powiedział nie kryjąc podziwu.

– Bez przesady… – przewróciła oczami rumieniąc się. – To twoja piosenka, w twoim wykonaniu ma zabrzmieć perfekcyjnie – spojrzała się mężczyźnie w oczy.

– Widzę, że przy pozostałych kompozycjach też coś kombinowałaś – uciekł od spojrzenia, chwycił kartki i zaczął przeglądać z zaciekawieniem. – Fajne tytuły – pokiwał głową z aprobatą. – „Roundabouts” nie można było lepiej trafić – zaśmiał się nerwowo. – A ten to taki prosty „Awake”, świetny! A ja tak długo rozważałem różne możliwości…

– Mama wie? – Jimmy szepnął do ucha Adele.

– Wie… i popiera – odszepnęła zadzierając głowę.

– Nawet kosztem szkoły? – Jimmy ciągnął temat.

– Jeszcze nikomu nie zaszkodziły trzy dni wagarów – prychnęła i odeszła od mężczyzny, podeszła bliżej do Paddy’ego, który z entuzjazmem zaczął jej opowiadać o swoich pomysłach co do pozostałych piosenek.

Jimmy był wściekły. Najchętniej wyrzuciłby Adele ze studia. Nie mógł znieść widoku Paddy’ego tak dobrze dogadującego się ze swoją córką…. Próbował nabrać dystansu co do tej sytuacji. Wyszedł na zewnątrz, trzaskając drzwiami.

– A jemu co się stało? – Mruknął pod nosem Paddy.

– Pewnie przewiew dlatego zatrzasnęły się drzwi – odpowiedziała obojętnie Adele.

– To pokaż mi te chwyty do „Roundabouts” – skinął w kierunku gitary dziewczynki, a ona ochoczo zaczęła grać. Z czasem zaczął sam próbować, aż w końcu oboje zgodzili się, że efekt wyszedł perfekcyjny.

– Przy „Awake” czegoś mi brakuje, ale przede wszystkim zmieniłabym tempo utworu. Dałabym tam jakieś półgłosy, no i nowe bity… te się nie nadają – pokręciła stanowczo głową zdegustowana. – Tu masz o wewnętrznym dziecku. Czytałam o tym i to związane jest z ezoteryką, energią więc trzeba coś stworzyć by ten co tego słucha mógł przenieść się w ten klimat – tłumaczyła wcale nie czując skrępowania, że jest to pyszałkowate co do artysty.

– No spoko, popracujemy nad aranżacjami – puścił do niej figlarnie oczko. – Jakieś jeszcze sugestie? – Zaśmiał się.

– Wszystko jest na kartce – przewróciła oczami.

– Hmmm ok pomyślę o tym. Jak coś wymyślę, to zapraszam do współpracy – uśmiechnął się. – Oczywiście jak się twoja mama zgodzi – dodał pośpiesznie.

Adele nic nie odpowiedziała, zwróciła uwagę na Jimmy’ego, który mamrotał coś pod nosem na zapleczu, które służyło między innymi za kuchnie. Zmarszczyła brwi próbując przeczytać etykietę saszetki, której zawartość wsypywał właśnie do jednego kubka.

– To mamy dwie piosenki – Jimmy klepnął brata w ramię stawiając kubki na blacie. – Herbatka – powiedział przeciągle, uśmiechając się żmijowato.

– Dzięki – odparł Paddy nie podnosząc wzroku znad kartek.

– W sumie to cztery – poprawiła go brunetka, nieznacznie odsuwając napar z zasięgu ojca.

– Tak? A jakie? – Zainteresował się Paddy.

– Pierwsza to „Roundabouts”, druga to „Awake”… Widziałam też przygotowany tekst do „Et Voila”, moim zdaniem muzyka ujdzie więc tylko ją nagrać… Trochę kręcenia biodrem na koncercie i fanki to kupią… A czwarta to hmmm – zastanowiła się przez chwilę. – Akustyczna aranżacja „Shake Away”

– Może masz racje… – zasępił się przez moment. – Skąd masz ten tekst? – Zapytał się z przerażeniem pokazując tekst zatytułowany „Mystery Woman”.

– A czy to ważne – machnęła z lekceważeniem ręką. – Lepiej zastanów się nad jej wykonaniem – uśmiechnęła się pod nosem. – To musi mieć pazur…

– Czy ja wiem – podrapał się zakłopotany po karku.

– Pierwszy wers refrenu mógłby być przeciągnięty… Poza tym moim zdaniem zwrotki mogłyby być bardziej mówione niż śpiewane… Aranżacja muzyczna też hmm nie na twoje klimaty… no i po wersach w zwrotkach mógłbyś pomruczeć…

– Czekaj … – roześmiał się głośno. – Nic z tego nie rozumiem…

– Boże… – przewróciła oczami zirytowana. – Tekst jest o pewnej kobiecie, ty ją znasz, ale nie chcesz by to wyszło poza krąg zainteresowanych, stąd ta tajemnicza kobieta… chcesz by ona ponownie zwróciła na ciebie uwagę więc musisz ją zachęcić dlatego wspominasz jej kilka hmm miłych chwil – urwała na sekundę. – Wyobraź sobie siedzisz przy okrągłym stoliku, dookoła ciemno. Siada przed tobą kobieta przysłonięta sporym, czarnym kapeluszem, z cygaretką w ustach . Widać tylko długie, blond fale …

– Przestań… – przerwał jej. – Nie powinnaś mówić w ten sposób. Jesteś jeszcze dzieckiem… – fuknął.

– Ale to działa na kobiety… mamie by się to spodobało – wyszczerzyła się.

– Przemyślę to … – powiedział na odczepnego.

– Będę się zbierać – spoważniała.

– Odwiozę cię – poderwał się Paddy.

– Nie będzie to potrzebne, taksówka już czeka – wtrącił się Jimmy.

– To w takim razie dziękuję i do zobaczenia – uśmiechnął się Paddy.

– Nie ma sprawy … Miło było – posmutniała, odwróciła się i wyszła nie zwracając najmniejszej uwagi na Jimmy’ego.

– Uważaj bo cię ktoś może przypadkowo oskarżyć o pedofilię – żachnął Jimmy do brata.

– Oj daruj sobie… Brakuje jej ojca – przewrócił oczami Paddy.

– Ojej jaki ty dobrze poinformowany o jej życiu – syknął Jimmy.

– Daruj sobie ironię… O co ci chodzi? – Rozłożył ręce zdegustowany.

– O nic! – Warknął rzucając na podłogę słuchawki i wyszedł na zewnątrz.

Paddy nic z tego nie rozumiał. Poczuł wibrujący telefon w kieszeni. Niechętnie spojrzał na wyświetlacz, dzwoniła Jadzia…

– Halo, coś się stało? – Powitał kobietę niezbyt entuzjastycznym tonem.

– Masz chwilę na rozmowę? – Zapytała zdenerwowana.

– Coś z Julią? – Zaniepokoił się.

– Nie! – Odpowiedziała poirytowana. – Sprawa osobista…

– Jadzia, nie mam teraz czasu… daj mi dwa tygodnie – chciał ją spławić.

– Kiedy będziesz w Polsce? Jeżeli nie znajdziesz dla mnie czasu, przyjadę i znajdę cię w tych pierdolonych Niemczech! – Ryknęła do słuchawki sfrustrowana.

– Uspokój się… daj mi dwa tygodnie, może nawet niecałe. Potem przylecę i porozmawiamy spokojnie – zapewniał mężczyzna.

– Dwa tygodnie i ani dnia dłużej! – Wrzasnęła rozjuszona i rozłączyła się.

– Jaka walnięta wariatka! – Rzucił telefon na blat. Nie cierpiał tej kobiety. Irytowała go jeszcze bardziej niż obecna żona.

Chwycił za kubek chcąc się napić, był pusty. Wzruszył ramionami i napił się soku ze szklanki obok.

4 myśli w temacie “24. ONE MORE SONG

  1. Córeczka pomaga tatusiów tworzyć płytę ulala ładnie i jaka perfekcyjna w tym co robi no wypisz wymaluj tatuś 😍 ciekawe co Jimmy odsypał do kubka z herbatą i kto to wypił Adel? Super rozdział czekam na kolejny 😘😘😘

    Polubione przez 1 osoba

  2. Zaczyna mi się podobać to opowiadnie. Powiem szczerze, że wcześiejsze częsci jakoś mnie irytowały. A może to ta Julia. Nie wiem 😉 każdym razie zaczyna się ciś fajnego dziać. Czekam na kolejne części

    Polubione przez 1 osoba

    1. Ach ta Julia… jedni ją kochają, inni nienawidzą. Trudny charakter ma, niedługo się pojawi więc no jakby co to sorry 😉
      Dzięki wielkie, że jesteś i czytasz ❤
      Swoją drogą, zapraszam Cię serdecznie do przeczytania mojego drugiego opowiadania Good Neigbour, tam nie ma Julii i to całkowicie inna historia 😉 Link znajdziesz w postach też tutaj na blogu 🙂
      Pozdrawiam cieplutko ❤

      Polubienie

Dodaj komentarz