13. JESTEM TU NOWA

 

Witajcie,

Przepraszam, że tak długo nie dodawałam części. Taki los studenta hahaha jakby to głupio nie zabrzmiało, ale mam nadzieję, że „odkupię” winy nowymi postaciami i wątkami.

Chcecie poznać plany na przyszłe rozdziały? Jestem często na FB i tam też piszę wiele informacji odnośnie opowiadania, wątków czy też bohaterów.

Zapraszam zatem na grupę facebookową FEMME FATALE. Dajcie wciągnąć się w ten zakręcony świat

https://www.facebook.com/groups/1784289435195338/

N…

 

~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~

 

MPK_id

 

Ostatnie dni lipca, jak i początek sierpnia, zleciały się w mgnieniu oka. Każdy pochłonięty był swoim życiem, swoimi sprawami, jednak od czasu do czasu ni jeden uśmiechnął się na myśl o zbliżającym się koncercie. Wszyscy chcieli odpocząć, zapomnieć o zmartwieniach. Po prostu żyć chwilą.

Jedyną osobą niecieszącą się trasą, był sam Michael. Te ciągłe rozjazdy, wywiady i głupie programy śniadaniowe. To wszystko doprowadzało go do szewskiej pasji. Koncerty same w sobie nie były złe. Dobrze się sprzedawały, publiczność bawiła się zawsze rewelacyjnie. Ostatni pomysł Manueli, by ocieplił swój wizerunek i by stał się symbolem idealnego kandydata na ojca, był strzałem w dziesiątkę. Zabierane dzieciaków na scenę podczas piosenki, a później zrobienie kilku prywatnych zdjęć z nimi plus te same  oczywiście na fejsa i insta, wywarło poruszenie u fanek i tym samym coraz więcej kobiet przyjeżdżało z dziećmi. Michael nie pałał do tego zbytnim entuzjazmem, a tym bardziej miłością do dzieci. Aczkolwiek w kategorii do Oscara, za najlepszego aktora roku spokojnie mógłby otrzymać nominację. Miał opanowane do perfekcji zachwyt i radość na widok osmarkanych, oplutych i wyjących bachorów na scenie.

Siedział na łóżku, w hotelowym pokoju do którego dotarł z 20 minut temu. Tępo patrzył się na nie bijącą już pierwszą świeżością ścianę.

– Paddy! Patrz, to jest zajebiste!!! – Manuela podniecona wpadła do pokoju.

– Weź przestań! Toć zawału dostać można przez ciebie -wykrztusił najwyraźniej przestraszony trzymając się za klatkę piersiową.

– Taki masz właśnie teraz być – Manuela pokazała mu jego fejsbookowy profil ze zdjęciem z wczorajszego koncertu w Linz. Stojący na motocyklach Michael wyglądał bardzo zadziornie, a zarazem dał pokaz swojej, w oficjalnej wersji, spontaniczności z nutką hultaja.

– No i fajnie… – wzruszył ramionami.

– Ejjj… zaraz jedziemy do radia. Masz mieć power… Masz być the best – odpowiedziała z krzepą w głosie.

– Taaa… jak babcia Tina – uśmiechnął się przecierając rękoma zmęczoną twarz.

– Słyszałam, że ma być bardzo dużo Polek – zaćwierkała. – Może ta twoja też się zjawi – trąciła go zachęcająco.

– Nie mam pojęcia… Jadzia nie odezwała się… – schował głowę w rękach.

– Ogarnij się… za 30 minut jedziemy na wywiad – poklepała go po plecach i wyszła.

 

  ~*~*~

 

Była 10:30, gdy Nicole próbowała przecisnąć się po swoją walizkę. Już na sam widok tłumu rzucającego się na taśmę po bagaże, jakby to była jedyna okazja odzyskać swoją własność, pożałowała, że wybrała tańsze linie lotnicze. Kiedy wreszcie doczekała się swojej kolejki, okazał się, że walizka jest solidnie uszkodzona: brak części kółek, urwana jedna z rączek, w dodatku trzy głębokie wgniecenia.

– Pięknie… chyba przez Irak leciała – fuknęła pod nosem starając poradzić sobie jakoś ruszyć w dalszą podróż.

Była już przy głównym, gdy nagle usłyszała trzask i odgłos lądujących na ziemie przedmiotów z jej walizki.

– Świetnie… – próbowała trzymać emocje na wodzy, kilka głębokich oddechów, po czym schyliła się i zaczęła zbierać z powrotem rzeczy do swojego bagażu.

– Może pomóc? – Usłyszała za sobą męski głos z drapiącą w uszach chrypą. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę w średnim wieku. Był średniego wzrostu brunetem, ale o mocnej posturze, silnych ramionach, szerokich barkach i wyrazistych rysach twarzy.

– W sumie nie ma już w czym, ale dziękuję – uśmiechnęła się próbując przeciągnąć apaszkę przez uchwyt walizki by scalić ją na czas podróży.

– Powinna to pani zgłosić bo inaczej nie uznają reklamacji – wtrąciła się długowłosa, młodziutka brunetka.

– Dziękuję ci bardzo za radę, ale spieszę się na autobus … poza tym nie ma co dramatyzować z powodu rzeczy materialnych. Na drogę powrotną kupię sobie nową – uśmiechnęła się życzliwie do dziewczynki.

– No nie wiem czy podróż autobusem jest dobrym rozwiązaniem przy takim bagażu – mężczyzna zaśmiał się pod nosem.

– To tylko do Turnov, nie rozwali się… dam radę – blondynka przypatrywała się walizce.

– Trachnie po 5 krokach – dziewczynka przymknęła oko szacując wytrzymałość bagażu.

– Przebijam, po 3 – wychrypiał do brunetki.

– Zakład? – Spytał ochoczo i wyciągnęła dłoń z zarozumiałą miną.

– No pewnie – zamaszyście przyklepał zakład i zarechotali głośnym śmiechem.

– To co mam teraz zrobić? – Nicole rozłożyła bezradnie ręce. – Taksówka?

– Zabierz się z nami. Też tam jedziemy. Mała ma konkurs muzyczny więc nie ma problemu. Samochód już czeka – mężczyzna chwycił bez pytania walizkę.

– Nie chcę wam przeszkadzać – blondynka była lekko zakłopotana.

– Samochód mamy wynajęte więc to naprawdę żaden kłopot. O ile nie będzie przeszkadzać co towarzystwo dwojga przygłupów – zarechotał idąc w kierunku parkingu.

– No ja sobie wypraszam… – dziewczynka zrobiła pyzę chichocząc pod nosem.

– Idę zadzwonić do Kraussa… Powinien być tu gdzieś w pobliżu – zwróci się do brunetki. – – iD, chodź na słówko – oddalił się z brunetką.
– Nie musisz mi przypominać … – prychnęła znudzona.
– Wiem, ale pamiętaj… żadnych nazwisk, miast, szczegółów typu: ojciec czy matka… – szepnął patrząc na dziewczynkę.
– Wiem… spokojnie… Tyle lat mnie ukrywasz więc nie ma potrzeby by przypominać mi BHP – przewróciła oczami.
– Nie ukrywam cię… Przecież wiesz dobrze, że to dla twojego dobra – przyciągnął ją do siebie tuląc mocno.

-Spoko… – poklepała go po ręce i wróciła do Nicole. – Samochód zaraz będzie – odezwała się do blondynki.

– Ok, dziękuję – uśmiechnęła się. – Tak w ogóle to jestem Nicole – wyciągnęła dłoń.

– Adele – uścisnęła kobiecie dłoń.

– Dlaczego twój tata mówi do ciebie iD ? To nie jest czasami za bardzo hmmm przedmiotowe, albo podmiotowe? – u kobiety włączył się syndrom pracoholika.

– To ja wymyśliłam… To taki skrót od Adele, a że AD nie brzmi tak dobrze, to używam iD … jako taki … – zamyśliła się.

– Pseudonim artystyczny – mrugnęła z uśmiechem.

– No coś w tym stylu – roześmiała się Adele.

– Konkurs muzyczny? – Kobieta próbowała podtrzymać temat i rozluźnić atmosferę. – Śpiewasz? Grasz?

– W sumie… to i to – odpowiedziała.

– No to możemy jechać – mężczyzna podjechał i wyszczerzył zęby przez otwarte okno.

– Wow! – obje pisnęły z wrażenia na widok nowego, szarego Audi S9.

– No co tak stoicie? Wsiadać szybko – mrugnął do nich ze śmiechem. Załadował walizki do bagażnika i wsiadł z powrotem do samochodu.

– Jimmy… – przywitał się z blondynką.

– Nicole… – uśmiechnęła się lekko.

– To co cię tu sprowadza? – spytał rozpoczynając rozmowę.

– Koncert. – odparła.

– Ktoś konkretny, czy ten festiwal? – Zapytał skupiając się na jeździe.

– Paddy będzie … Kurcze , nie pamiętam jak teraz się zwie – zmrużyła oczy intensywnie myśląc.

– Teraz to tak dostojnie… Michael Patrick Kelly… Wiesz, nie dla żebraków – prychnęła brunetka.

– W sumie to nie jestem jego fanką. Nawet nie znam jego nowych piosenek. Przyleciałam bardziej by spotkać się z koleżankami – tłumaczyła się Nicole

– Wcale mnie to nie dziwi, że nie znasz jego repertuaru… Ale tak poważnie. To kto go słucha? Stare babcie, zakonnice i dziewice – przewróciła oczami.

– Ejjj… nie przeginaj – fuknął Jimmy.

– Ale to prawda… – zrobiła obrażoną minę.

– O słownik mi chodzi droga panno – spojrzał się w lusterko, w którym widział siedzącą z tyłu Adele.

– Ja to raczej nie zaliczam się do żadnej z tych grup – roześmiała się Nicole.

– No raczej… – Jimmy zawiesił wzrok przez dłuższą chwilę na blondynce.

– Na drogę patrz… – brunetka poklepała go po ramieniu z przekąsem.

Jechali przez dłuższy czas w milczeniu, cisze zagłuszało jedynie włączone radio. W pewnej chwili prowadzący audycję radiową zapowiedział po czesku gościa specjalnego.

*Miło mi wszystkich poinformować, że jest już obok mnie gość specjalny naszej porannej audycji Michael Patrick Kelly. Wywiad będzie po angielsku, ale proszę być spokojnym, postaram się wszystko wam przetłumaczyć – zaczął dziennikarz (dz.).

Dz.: Witaj Michael!

MPK: Witam…

Dz.: Zapewne wszyscy słuchacze już wiedzą, że będziesz gwiazdą tego wieczoru… Jesteś najbardziej wyczekiwanym artystą tegorocznego Happy Festival. Fanki zjeżdżają się, specjalnie dla ciebie, nie tylko z całych Czech, ale też z Holandii, Niemiec czy z Polski.

MPK: Pewnie, że wiem – głośny śmiech. – Ale tak poważnie, to cieszę się przeogromnie, że mogę tu być i dawać innym radość. To jest tak, że wszystko idzie w dwie strony. Fani mają radość z mojej muzyki, a ja z tego, że mogę tą muzykę tworzyć i przekazywać dalej w świat. Każdy może w treści tych utworów odnaleźć cząstkę samego siebie. Właśnie moje dwie ostatnie płyty są szczególne dla mnie. Teksty są bardzo osobiste… Rozumiesz? Taka wewnętrzna transformacja… przebudzenie mocy… Wiesz, to jest tak… Ważne, aby odnaleźć siebie, żyć w zgodzie ze samym sobą, ale nie być przy tym zamkniętym na innych. Mimo, że często nawiedzają nas różne burze, które targają naszym życiem. To trzeba głęboko wierzyć, że w końcu zobaczymy to małe, wątłe światło między szczelinami, które doda nam sił, by zburzyć wszelkie mury , które zdążyliśmy do tej pory zbudować wokół siebie z naszych obaw, strachu czy złych decyzji. Jasne, jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo popełniać błędy. Ważne jest by potem wynieść z nich lekcje na przyszłość. Człowiek jest niebywale wyjątkową istotą, zarówno pod względem fizycznym jak i duchowym. Człowiek ma swoją tożsamość, której nie da się określić tylko poprzez zwykły paszport. Każdy z nas jest inny i to jest piękne, bo każda jednostka wysyła w świat najróżniejsze elementy i one gdzieś tam krążą…. Rozumiesz? To jest tak naprawdę, że nie jest ważne jakiej jesteśmy narodowości, jaki mamy kolor skóry czy gdzie aktualnie pracujemy. Gdy wysyłamy dobro, to ono też do nas wraca. Współczesny świat przepełniony jest bólem, strachem, ale też przemocą, już nie wspominając o pogoni za pieniądzem. Życie drugiego człowieka przestaje mieć znaczenie. Liczy się tylko m o j e życie. Aczkolwiek powinniśmy zdać sobie sprawę z tego, że de facto tak sami w pojedynkę nic nie znaczymy dla świata. Dopiero praca wspólna daje najlepsze rezultaty… Powinniśmy pamiętać, że człowiek z natury jest dobry i dąży wyłącznie do miłości i wszystko co czyni, czyni on również w imię najwyższej miłości… Miłość to szczęście… Dlatego też jestem właśnie na tym festiwalu.

Dz.: Wow, w sumie tym wywodem odpowiedziałeś mi na wszystkie pytania, które dla ciebie przygotowałem.

MPK: Więc jestem już wolny? – zaśmiał się.

Dz.: Nie tak prędko… powiedz mi jeszcze jak współpracuje ci się podczas koncertów z dzieciakami, które od jakiegoś czasu ci towarzyszą?

MPK: Coraz lepiej. Bardzo lubię te momenty. Dzieciaki wnoszą na scenę tyle pozytywnej energii. Dzięki nim ładuje swoje baterie na kilka następnych dni.

Dz.: To skoro tak… To myślisz może o powiększeniu rodziny?

MPK: Wszystko w swoim czasie… – odrzekł po dłuższej chwili milczenia.

Dz.: No dobrze… To co usłyszymy dzisiaj wieczorem.

MPK: Nie zabraknie „iD”, „Shake Away”, „An Angel” czy też „Flag”… ale chciałbym również zabrać fanów w podróż do przeszłości, taką sentymentalną… mam nadzieję, że to mi się uda.

Dz.: Może takim akcentem, z niespodzianką w tle, zakończymy dzisiejsze spotkanie… Jeszcze raz gorąco zapraszam wszystkich na dzisiejszy fedtival i wspólną zabawę… Gościem porannej audycji był Michael Patrick Kelly… Dziękuję Ci za udział w programie.

MPK: Dziękuję za zaproszenie, pozdrawiam.

Dz.: A dla naszych słuchaczy najnowszy numer Michaela Patricka Kelly… iD

 We’re fighting, still fighting

Repeating history

Alright then, it’s alright if

You don’t think like me

But your problem is my problem

Don’t you feel the ricochet

If you turn against each other

That’s not a game we wanna play

Who am I? Who are you? Who are we?

All human beings

Who am I? Who are you? Who are we?

What do you see

 

If you see my iD, iD, iD

I’m more than a passport I’m unique

See my iD, iD, iD, you can be you and I’ll be me

Let me see your iD, iD, iD

[…]

 

Wszyscy w milczeniu wsłuchiwali się w piosenkę…. Jimmy po chwili zawahania próbując zachować resztki zdrowego rozsądku zwrócił się do Adele.

– Wyłączyć? – spytał znacząco.

– Nie … To jeszcze jest spoko, jak na jego możliwości – prychnęła brunetka patrząc przez szybę.

Jimmy jedynie skinął głową i kontynuował rozmowę.

– Jesteś pewna, że chcesz tam być? Tym razem nie mogę wszystkiego sam dopilnować…  A on też tam będzie – odparł wkurzonym tonem.

– Niby kto? – dziewczynka momentalnie spojrzała, z paniką w oczach, w przednie lusterko.

– No jak to kto? … Platfus – prychnął.

– Aha… on… mam go totalnie gdzieś – przewróciła oczami i ponownie przykleiła nos do bocznej szyby.

Rozmawiali jeszcze sporo między sobą jakby zupełnie zapomnieli o siedzącej obok Nicole. Blondynka przysłuchiwała się uważnie toczącej się rozmowie, może nie z samej ciekawości lecz była pod wielkim wrażeniem tej silnej emocjonalnej więzi łączącej mężczyznę z dziewczynką jak i w jaki sposób rozmawiają się czy śmieją. Kobieta w swojej pracy miała do czynienia z różnymi rodzicami więc tym samym to, co ludzkie nie było jej obce i to raczej w najgorszym słowa tego znaczeniu. Jednak ta relacja, której przypatrywała obecnie, była zupełnie inna…. Tego nie można było opisać słowami.

Tak też minęła pozostała część podróży.

Jimmy podrzucił Adele do pobliskiej szkoły, w której odbywać miał się ów konkurs.

– No to wysiadaj droga panno – Jimmy odpiął pas, wypakował torby dziewczynki i otworzył jej drzwi. – Zaraz poszukamy twojej mamy – nerwowo rozglądał się wokół siebie.

– Spokojnie, poradzę sobie – przewrócił oczami wysiadając z samochodu. – Do widzenia – zwróciła się do Nicole z lekkim uśmiechem. – Mama pisała, że jest już na miejscu od dawna i będzie czekać przy głównym wejściu – oznajmiła Jimmy’emu.

– Ok to poszukamy mamy… Poradzisz sobie tam sama? – spytał z troską.
– Tak… To nie jest mój pierwszy konkurs- odparła ze znużeniem w głosie.
– Wiem, wiem… – pogładził ją po ramieniu. – Popraw spódniczkę, nie pójdziesz jak flejtuch – fuknął odgarniając jej włosy z twarzy.
– Oj przestań … zirytowała się. – Nie jestem już dzieckiem.
– Dla mnie byłaś, jesteś i zawsze będziesz moją małą, pyskatą paskudą – przytulił ją mocno do siebie. – Nic, ani nikt tego nie zmieni – wyszeptał całując ją w głowę.

– O mama! – Adele wyrwała się i pobiegła żwawo do kobiety przed wejściem. Była ubrana identycznie jak dziewczynka: biała bluzka z krótkim rękawem; niebieska, krótka spódniczka w kontrafałdę; do tego czarne wysokie szpilki, podkreślające jej bardzo zgrabne, długie nogi; rozpuszczone, falowane, długie włosy w odcieniach złota…. W dodatku ta opalenizna.

Musiał zatrzymać się na moment. Jej widok robił na nim niezwykle duże wrażenie Oddech niebezpiecznie przyspiesz, a mięśnie twarzy boleśnie zadrgały. – Ile teraz robiłbym ci miłych i niegrzecznych rzeczy – pomyślał przygryzając mocno wargę. Ile dałby, aby móc cofnąć czas o jakieś 20 lat … Masa czasu, a u niego nic się nie zmieniło. Gdyby tylko znowu chciała być jego choć przez chwilę… Otrząsnął się, gdy usłyszał jej roześmiany głos. Machała do niego radośnie, a on stał, na środku chodnika, jak ostatni ciołek.

– Ogarnij się debilu, szlachta patrzy – mruknął sam do siebie.  Wyprostował się i udał pewnym krokiem w kierunku kobiety. Modląc się by nie śmierdział pod pachami od potu.
– Stefanio! Jak dobrze cię widzieć – rozłożył teatralnie ręce.
– Aż dwa dni… – odparła topiąc się w jego uścisku.
– Tęskniłem… – szepnął czując zmysłowy zapach perfum oplatający jej szyję.

– Ekhmm… nie chcę wam przeszkadzać, ale tam stoi Meike… – dziewczynka zmarszczyła czoło i z zakłopotaniem podrapała się po karku.

Jimmy dopiero po dłuższej chwili oprzytomniał i dostrzegł stojącą nieopodal niego żonę.

– Cześć kochanie! – pomachał do niej z uśmiechem. Chciał już podejść, gdy ona nagle parsknęła głośno niczym rozjuszona szkapa. Odwróciła się i weszła do szkoły, trzaskając z impetem wejściowymi drzwiami.

– Chyba będzie dym… – poklepała go po ramieniu, ze współczuciem, Adele.

– Dobra… to my już sobie dalej same poradzimy – Stefania zabrała torbę dziewczynki. – Przepraszam… – szepnęła do Jimmy’ego i odeszły zanim zdążył cokolwiek odpowiedzieć.

Jeszcze przez jakiś czas stał przed wejściem, pogrążony w zadumie, po czym wrócił do samochodu.

– Przeprasza,, że tyle to trwało… – burknął do Nicole zapinając pas.

– Nie ma problemu… – uśmiechnęła się życzliwie. – Miło się na was patrzy.

– Na nas? – Nie bardzo rozumiał, co kobieta ma na myśli.

– Na ciebie z żoną i twoją córką… Masz fantastyczny z nią kontakt – wypowiadała to z podziwem. – Niejeden ojciec mógłby tobie pozazdrościć, a tym bardziej brać z ciebie przykład,,,

– A co ja takiego wielkiego robię? Nie jestem idealny, ani nie zamierzam być dla kogokolwiek wzorem do naśladowania… To raczej działka mojego brata – odburknął.

– Widać, że łączy was szczególna więź… zawsze możecie na siebie liczyć… To jest naprawdę bardzo ważne w relacji dziecko-rodzic… – zapomniała się.

– Zawsze ją wspierałem, wspieram i wspierać będę … Nic, ani nikt tego nie zmieni– odrzekł stanowczo. – Nie analizuj mnie, jakbym był twoim pacjentem – mrugnął do Nicole, która momentalnie spłonęła purpurowym rumieńcem.

– Przepraszam… spaczenie zawodowe – wydukała.

– Ok, ok… lepiej powiedz do jakiego hotelu cię zawieść – roześmiał się na widok speszonej kobiety. Nicole bez słowa pokazała wiadomość od koleżanki z adresem noclegu.

– Dobrze się składa, ja też mam tam pokój… Masz vipa?

– Podobno jego menadżerka zna narzeczonego mojej koleżanki i dała kilka wejściówek – wyjaśniła.

– To się postarał by ją przelecieć… Nawet hotel opłacił – zakpił z brata.

– Słucham? – spytała lekko zdezorientowana.

– Mówię, że w takim razie szykuje się ekscytująca, wspólna noc… – uśmiechnął się pod nosem.

– Ale… znaczy się, nie to, że mi nie podobasz się… ale nie jestem z tych, co idą z kimś do łóżka… poza tym nie jesteś w moim typie, wolę szatynów – zaczęła tłumaczyć się nerwowo.

– Ojej… ale nie, że nasza we dwoje… chodziło mi, że tyle biletów vip rozdał więc może być ciekawie… – śmiał się tak, jakby usłyszał żart roku.

– Aha … Boże … – odwróciła głowę w bok by nie widział jej zażenowanej miny. Nie miała pojęcia dlaczego w jego obecności, zachowuje się jak ostatnia, rasowa, pusta blondynka… Tyle gaf i to w tak krótkim odstępie czasu. Policzki szczypały ją od nadmiaru wstydu. Chciało jej się zarazem płakać jak i śmiać z tej całej sytuacji. Musiała się tego dnia upić bo zdecydowanie na trzeźwo nie zniesie więcej kompromitacji.

 

  ~*~*~

 

Po 20 minutach weszli do hotelu roześmiani. Żadne z nich nie pamiętało już o strzelonych gafach. Pochłonięci rozmową udali się do recepcji, omijając grupkę osób stojących na środku holu.

– Ejjj widzieliście? Przecież to Nicole – odezwała się ożywionym tonem Basia, a pozostałe osoby przeniosły wzrok na wywołaną przed chwilą kobietę.

– No popatrz, popatrz… nawet nie zwróciła na nas uwagi. Nic nie mówiła, że będzie z facetem – prychnęła Tamara.

– Ale nie gadajcie… facet jest niezły, spójrzcie na jego dupsko… Gdybym był gejem, to sam brałbym się za niego z dziką rozkoszą – zaśmiał się tępo Rafał.

– To na co, kurwa, czekasz? – warknął Adam.

– Nie nakręcajcie się tak… – wtrąciła Jadzia. – Wątpię by byli razem… Nie wiecie kto to? – Przewróciła oczami i nie czekając na odpowiedź kontynuowała. – To Jimmy, brat Paddy’ego. Tego, który ma tutaj koncert. Teraz to Michael Patrick … – nieświadomie dodając – nie sądzę, aby Jimm był takim samym dziwkarzem, jak jego braciszek…

– Co masz na myśli? – Adam zahaczył niebezpiecznie o temat.

– Nic… – zaczerwieniła się ruda.

– A czy my przyjechaliśmy tu po to, by podziwiać czy też roztrząsać życie jakieś wyblakłej, blond płotki? – Prychnęła Julia.

– Ej, uważaj sobie, to nasza koleżanka – syknęła Basia.

– W dupie ją mam, to komu daje też mam w dupie! – Potrząsnęła głową brunetka.

– Wiesz jak to się nazywa? Zazdrość i zawiść, że dla ciebie zostają tylko same, nędzne ochłapy – zadrwiła z niej Basia.

– A udowodnić ci, że jeszcze dzisiaj, jednego z nich owinę sobie wokół palca? – Wyprężyła się dumnie Julia.

– Słyszeliście? Ona chce mi udowodnić, że jest kurwą – wskazała palcem na brunetkę śmiejąc się wraz z Tamarą.

– Przeginasz… – wtrącił Adam wysyłając ostrzegawcze spojrzenie w kierunku Basi.

– Odpuść – Jadzia trąciła łokciem Julię.

– Co odpuść! Ja nikogo nie muszę przekonywać by mi wierzył w to, za kim się pieprzę! A zapewniam, że miałam o wiele więcej facetów od tych wszystkich waszych ekscesów razem wziętych! – Wydarła się brunetka.

– Julia, wyluzuj … – rudej było okropnie wstyd za zachowanie przyjaciółki.

– Ja za swoje skoki w bok przynajmniej nie jestem bezdomna, jak ty! Na co liczysz? Na to, że dzisiaj też cię z łatwością zaliczy? Wybacz, on szybko nudzi się tanimi numerkami na kacu! – Obrzuciła Jadzię pogardliwym spojrzeniem i pośpiesznie wyszła z hotelu.

Wiedziała, że przesadziła i nie powinna w ten sposób potraktować swojej jedynej przyjaciółki, ale to wszystko ją przerosło. Dodatkowo jeszcze jej przeszłość upomniała się o rozliczenie starych spraw. Poza tym cała podróż przebiegła w napiętej atmosferze. Każdy pilnował się z tym, co mówi, by nie rozpętać niepotrzebnej burzy. Jeszcze na koncercie ma dobrze się bawi w towarzystwie Adama… Ciekawe… Szła przed siebie pogrążona w zamyśleniu, gdy nagle odbiła się od czyjegoś ramienia i8 poczuła, że leci twarzą na chodnik.

– Hej, mam cię! Wszystko w porządku? – Michael w ostatniej chwil zdążył chwycić dziewczynę, a tym samym uchronić przed upadkiem.

– Tak – odparła oszołomiona. – Znowu mnie ratujesz – uśmiechnęła się poprawiając sobie grzywkę.

– Może przeznaczenie daje nam znaki? – Roześmiał się.

– Niby, że jestem niezdarna i mam się trzymać blisko ciebie by nie mieć obitej mordy? – Zadrwiła.

– Nie… Raczej to, że wzajemnie się potrzebujemy – mrugnął do niej zalotnie. – Masz chwilę na kawę? – Spytał sprawdzając na zegarku godzinę.

– Mam … – nie miała możliwości dopowiedzieć czegoś jeszcze bo w tej samej minucie rozdzwonił się jego telefon.

– Muszę odebrać. Przepraszam – odszedł  kilka kroków w bok. – Co chcesz? Nie mam teraz czasu – zaznaczył odbierając połączenie.

– Nie obchodzi mnie ta ciemna małolata obok ciebie… Sam chciałeś o czymś ważnym ze mną pogadać więc zjawiasz się za 5 minut, tu za rogiem – oznajmił Jimmy.

– Ale mieliśmy spotkać się dopiero jutro … – Michael tupnął nogą jak małe dziecko.

– Jutro to mi nie pasuje…

– Niby czym jesteś zajęty? – Spytał nonszalancko.

– Bo Ade… Bo Aimee ma jutro konkurs muzyczny i chcę zobaczyć jej występ – wymamrotał.

– Ok ok – odpuścił. – To chodź już na to piwo, czy na co tam chcesz – odburknął i rozłączył się.

Niechętnie pożegnał się z Julią i udał się we wskazane przez brata miejsce spotkania… Usiadł w najciemniejszym rogu lokalu, zamówił dwa kufle jasnego piwa. Długo nie musiał czekać na kompana do rozmowy.

– No hej… – Jimm poklepał go po ramieniu.

– Cześć… mam tylko chwilę – podrapał się po czole, najchętniej zakończyłby rozmowę zanim w ogóle się zacznie.

– Tak ci śpieszno do tej małolaty? – Prychnął.

– Odwal się od niej … – warknął Michael.

– Paddy, przecież ty masz żonę – oparł się łokciami o stolik i nachylił się do brata.

– Może już niedługo… – mruknął pod nosem.

– Czy ty jesteś normalny? – Jimmy popukał się palcem po czole.

– To nie było udane małżeństwo i to już od samego początku – westchnął Michael przeczesując palcami włosy.

– Udane małżeństwo zależy od dwóch rzeczy: od znalezienia właściwej osoby i bycia właściwą osobą – odparł bardzo stanowczym tonem Jimmy.

– No właśnie, masz absolutną rację… – przytaknął ochoczo. – Ona nie jest tą właściwą.

– Raczej stwierdziłbym, że ty jesteś niewłaściwą osobą dla niej… Znałeś Joelle przed ślubem, wiedziałeś jakie ma poglądy na życie. Mimo tego, ożeniłeś się z nią tylko dlatego by nie czepiano się ciebie, że niby taki Młody Bóg, a sam jak palec…

– Wcale to nie tak… – wybąkał.

– A no to wtedy jak? – zaśmiał się ironicznie Jimmy.

– Sporo mi pomogła, gdy byłem już któryś raz na dnie… Wiem doskonale jakim byłem chujem i nadal nim jestem, a ona nadal ze mną jest. Dużo o mnie wie… Nie byłoby mi to na rękę gdyby zaczęła opowiadać o mojej przeszłości. A sam wiesz, że jest o czym mówić i to godzinami – Michael podrapał się nerwowo po policzku.

– Dlatego chcesz rozwodu? – Spytał się brata bez przekonania.

– Długo to wszystko analizowałem… Myślałem, że ślub z nią, to najlepsze rozwiązanie i że nareszcie będzie tak jak kiedyś. Ale im dłużej tkwię w tym chorym związku, tym bardziej się w nim duszę… Zaczynam mieć podobne myśli do tych, jakie miałem kiedyś… Zatraciłem sens życia, nic mnie nie cieszy… Tak bardzo chciałbym wyrwać się z tego zakłamania…  Już chyba najwyższy czas pogodzić się z demonami przeszłości i wreszcie wyjść z tej szafy – ukrył twarz w dłoniach.
– Ja tam nie wtrącam się co ty w szafie robisz. Każdy ma swój fetysz – zarechotał rozbawiony.

– Ejjj… ja tu mówię poważnie… – skrzywił się.

– Najpierw to zastanów się nad tym, czego ty tak naprawdę chcesz. Pamiętaj, że rozwaliłeś już niejeden swój związek i to koncertowo… Teraz chcesz rozstać się z Joelle z powodu poznania następnej wariatki? Jest młoda, atrakcyjna i owszem. Ale żeby od razu rzucać dla niej wszystko i totalnie rozwalać życie sobie jak i innym? Czy to jest normalne? – Jimmy na chwilę podniósł głos.

– Może po prostu ja się nie znam na  kobietach? – Michael wzruszył ramionami.

– Jasne, jesteś  gejem…

– Ejjj… wypraszam sobie takie aluzje względem mojej osoby – oburzył się.

– Słuchaj… Każda kobieta jest jak fortepian, trzeba tylko umieć grać – westchnął Jimmy.

– Fortepian to zupełnie inna sprawa… zbyt prosty by równać go z kobietą – Michael podparł głowę o rękę.

– To może inaczej… Dla kobiet nie ma ważniejszej rzeczy niż miłość. Dla miłości głupieją, dają się zeszmacić, dla miłości cierpią, ryczą, tną włosy lub farbują, chudną i tyją … – urwał jakby coś sobie nagle uświadomił.
– oraz zdejmują z siebie majtki – dopowiedział ochoczo Michael z kretyńskim uśmiechem.

– Tobie to tylko jedno w głowie pustaku zasrany – odparł z zażenowaniem starszy brat. – Wiesz co… myśl, myśl, myśl. To nie boli, a pomaga – postukał Michaela palcem w okolicę lewej skroni.

– Tu nie ma nad czym… – odepchnął rękę brata.

– Zastanów się która z tobą najwięcej przeżyła i najwięcej dla was poświęciła…

Zapadła niezręczna cisza.

– Higher Love… – uśmiechnął się smutno.

– Że co? – Jimmy spytał się zdezorientowany.

– I hear you talk, you talk, you talk

Lay it all down

But I’m not listening

In your eyes I learn to see

Oh the mirror hiding me

In the darkness I can dream

 

If you give me high, high, higher love

Tell me there’s no other one, one, one above – zaczął recytować wpatrując się w tłustą plamę na serwecie.

– Możesz jaśniej? – Jimm prychnął.

– To jest z mojej „iD” . Wiele lat temu napisałem tą piosenkę, której nigdy do niej nie wysłałem, tak jak to robiłem zazwyczaj. To wszystko co jej zrobiłem, ta cała przeszłość, coraz bardziej mi ciąży. Wiesz doskonale, że nie byłem wtedy sobą… Po moim ostatnim wybryku nie chciałem z nią rozmawiać, wolałem pisać bo nie potrafiłbym jej tego powiedzieć w oczy… Teraz to wydałem, owszem pozmieniałem trochę tekst używając metafor… Wiesz, teraz czuję się o wiele silniejszy i zdałem sobie sprawę z jednego…. Po prostu, tak sobie myślę, że wygralibyśmy to wszystko. Gdybym dał nam szansę… Ostatnio coraz częściej o niej myślę. Tak bardzo chciałbym się z nią spotkać, porozmawiać i wszystko wyjaśnić… Rozumiesz? – Przeczesał nerwowo włosy.

– Bredzisz jak stary grzmot. Nic nie kumam z tego… A z Joelle wszystko się ułoży, zobaczysz – poklepał brata po ręce.

– Ale ja nie o Joelle…  Masz z nią kontakt? – Zapytał uważnie przyglądając się bratu.

– Nawet nie próbuj podejmować tego tematu – odrzekł ostrzegawczym tonem.

– Bo co? – spytał zadziornie Michael.

– Bo spierdoliłeś jej już wystarczająco życie – syknął

– Wcale nie… Gdyby wtedy zaczekała za mną… gdyby odbierała telefony… a ona spieprzyła, zostawiając tylko ten głupi list – wycedził przez zęby uderzając dłońmi w stół.

– Jaki list? – Jimm nie krył zdziwienia.

– Jakieś totalne bzdury… o dziecku… o tym, że nie chce nic ode mnie oprócz tego bym się podniósł i by nasza córka mogła być ze mnie dumna – pokręcił głową z irytacją.

– Wierzysz jej? – Wychrypiał Jimmy.

– Nie wiem… znaczy chyba nie… Przez 12 lat poznałbym raczej moje dziecko. Prawda? – Podrapał się po karku.

– Nie zaprzątaj sobie tym głowy – Jimmy nerwowo podrapał się po nosie.

– To masz z nią kontakt? – dopytywał się Michael.

– Tak mam… – nabrał głośno powietrza. – Ma córkę, ale to… – uciekł wzrokiem gdzieś w boczne okno po drugiej stronie lokalu.

– No mów człowieku! To moja córka? – zapytał z mieszanymi uczuciami.

– Moja… – wymamrotał pod nosem.

– Chyba kpisz… – Machael zaśmiał się nerwowo opierając się bezsilnie o oparcie krzesła. – Nigdy mnie nie okłamała – łamał mu się głos.

– Wspominałeś, że pisała abyś podniósł się by rzekoma córka była z ciebie dumna… To miał być taki impuls dla ciebie, taka motywacja… Rozumiesz? – Odparł ze współczuciem Jimmy.

– Długo byliście razem? – Michael spuścił wzrok.

– Wróciliśmy do siebie krótko po tym jak ciebie wywieźli w kaftanie…

– Ale miałeś ślub z Meike… – zaczął zastanawiać się Michael.

– A czy jedno wyklucza drugie? – Spytał się uśmiechając się szyderczo pod nosem.

– Nie … – Michael nie zdążył już nic więcej powiedzieć ponieważ rozdzwonił się telefon brata.

– Idealny moment… – wymamrotał i odebrał połączenie odsuwając się by brat nie usłyszał z kim rozmawia. – Halo…

Michael mimo wszystko słyszał głos panikującej dziewczynki. Zdecydowanie nie była to Aimee. Był to silniejszy, dojrzalszy głos. Usłyszał tylko strzępki odpowiedzi Jimmy’ego.

– Spokojnie… Wszystko ci do jutra przejdzie, obiecuję… Już do ciebie jadę – rozłączył się i zaczął szukać w pośpiechu kluczyków od samochodu.

– Co się stało? – Spytał jakby nigdy nic Michael.

– ID ma gorączkę… a rano konkurs – odpowiedział mechanicznie.

– Córka Stefanii? – dopytywał się.

– Trzymaj się… – Jimmy poklepał brata po ramieniu i wybiegł z lokalu.

 

~*~*~

 

Pół godziny przed koncertem Michaela, wszyscy udali się w wyznaczone specjalnie dla nich miejsce. Atmosfera była już rozluźniona. Ale zarówno Adam jak i Rafał wiedzieli koło kogo muszą stać by nie doszło do skandalu. Julia stała na uboczu, rozglądała się jakby kogoś szukała. Postanowiła, że udowodni wszystkim, że łączy ich coś więcej niż zwykła znajomość. Było jej przykro, że zniknął praktycznie bez słowa, a ona chciała być ważna, ważna dla niego…

Nicole stanęła nieopodal jakby celowo izolowała się od grupy. Wyglądała jakby na kogoś czekała.

– Czekasz na niego? – Usłyszała dobrze znany jej głos.

– Słucham? – Spojrzała się na Adama.

– Na tego twojego, jak mu tam, Jamesa? – Spytał ironicznym tonem.

– Oj tam… Jakiego znowu mojego? – Przewróciła oczami. – Zwykły znajomy… Poza tym on ma już rodzinę – dodała ze smutkiem w głosie.

– Czyli możemy zabawić się teraz razem? – Szturchnął Nicole zabawnie w ramię.

– W sumie czemu nie – śmiejąc się wzruszyła ramionami.

Kilka minut opóźnienia i wreszcie wyszedł na scenę on, cały w skowronkach, całkowicie inny niż ten Michael, którego Julia znała. Pewien siebie, perfekcjonista w każdym detalu…. No dobra, oprócz ubioru…. Fanki wpadały w histerie, płacz, jęki i wzdychanie na jego widok, na jej Michaela. Julia skrzywiła się na widok tych zalotnych uśmieszków, otarć i zbierania tych badziewiastych kwiatków… Czy musiał robić z siebie, aż takiego debila, by na szyję założyć aż 5 wianuszków? Julia prychnęła. W dodatku na Safe Hands położył się na ręce fanek, które mogły go łapać, gdzie tylko chciały, dowoli…. Gwałtownie potrząsnęła głową. To miał być przecież jej dzień, to przecież jej miał pokazać jaki jest naprawdę… Może właśnie to zrobił? Może on lubi takie życie…

Po ostatnich bisach wreszcie do nich zszedł. Julia bez namysłu rzuciła się w jego ramiona.

– Byłeś boski – wyszeptała całując go namiętnie.

Podobało mu się, chciał nawet więcej , ale co z jego reputacją

– Oj co robisz! – Warknął. – Szalona jesteś? – odsunął dziewczynę od siebie. – Nie teraz! Nie tutaj… Cholera jasna! – odrzekł stanowczo rozglądając się czy nikt więcej, niż z poza tej grupy, tego nie widział. Poprawił włosy i podszedł do pozostałych osób z grupy, zostawiając dziewczynę zupełnie z tyłu.

Julia czuła się zagubiona, wykpiona. Czemu tak ją potraktował? Chciało jej się płakać na widok roześmianej grupy rozmawiającej z Michaelem, który bez jakichkolwiek skrupułów flirtował to z Jadzią, a to z tą nową blondynką, której właśnie zjeżdżał dłonią z tali zatrzymując się na jędrnym pośladku kobiety.

– Zawsze jesteś taka grzeczna? – wymruczał do ucha Nicole, bawiąc się palcem jej kosmykiem włosów.

– Pozory mylą – zwilżyła językiem kącik swych ust.

– Cicha woda brzegi rwie? – zaśmiał się kusząco.

– Możliwe – uniosła brew zachęcająco.

– Chętnie wybiorę się z tobą na szerokie wody – wymruczał poprawiając opaskę na jej włosach.

– Uważaj żeby ta bystra woda cię nie porwała – wytknęła mu język.

– Niech mnie porywa, zwiąże i zrobi co chce – wyszczerzył się do niej jednoznacznie.

– Zatopisz się szybko – prychnęła.

– W tobie zanurzę się z największą przyjemnością… i to jeszcze tej nocy – oczy niebezpiecznie mu zabłysły

 

6 myśli w temacie “13. JESTEM TU NOWA

  1. Jim i jego rozkminki o kobietach 🙂 Michael ma córkę? O losie! Co tam się wcześniej działo?? 🙂 Nie każ długo czekać na następny rozdział 🙂

    Polubienie

    1. Dziękuję, że jesteś :* .. Jimmy twierdzi, że to jego córka 😉
      Ehh zobaczymy jak wyrobię się z egzaminami ,ale postaram się jak najszybciej 😉
      Buzki :*

      Polubienie

  2. Droga autorko! Zamotalas. Daj znać czy dobrze rozumiem. Jimmy był ze Stefanie, potem był z nią Paddy, potem znowu Jimmy i mają córkę Adele, która jechała w samochodzie. Kto to jest Nicole? Adam z nią spał swego czasu,ale ona uciekła nocą. Teraz Paddy klei się do Nicole. Basia, to była Adama, Tamara przyjaciółka Basi. Meike, to obecną żona Jima. Paddy, to totalny lowelas. Nic nie rozumiem z jego zachowania. Jakby postać się zmieniła od poprzednich rozdziałów. Masakra. Tu niby chce coś z Julia, ale klei się do innych i do Żony mówi, że fajnie byłoby zrobić trójkąt? No nie kminie kolesia.

    Polubienie

    1. Co do relacji Stefania-Padd-Jimm będzie o tym w 14 części 😉
      Nicole będzie ważną postacią w opowiadaniu. Jest koleżanką ze studiów i miłością Adama 😉
      Nicole będzie przypominać Padfy jego byłą 😉 A Julce chce utrzeć nosa by nie była tak bardzo pewna siebie 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz