21. MASKA

do 21 ff — kopia

Ojej… Ale sporo wydarzyło się przez ten miesiąc! Ale wreszcie wróciłam!

Tym razem trochę krótsza część, tak na szybki powrót 😉

Zapraszam na grupę FEMME FATALE

https://www.facebook.com/groups/1784289435195338/

Przypominam o moim drugim opowiadaniu 😉

Zapraszam na grupę GOOD NEIGHBOUR

https://www.facebook.com/groups/2026880580973008/

A tutaj bezpośredni link do bloga z GOOD NEIGHBOUR

https://goodneighbourkelly.wordpress.com/

Zapraszam do wspólnych przygód 😊

N.

~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~

Julia dopiero nad ranem wróciła do siebie. Michael, jak na prawdziwego dżentelmena przystało, odprowadził ją przed same drzwi. Wymusiła uśmiech na pożegnanie, po czym weszła do środka mieszkania zamykając za sobą ciężko drzwi na klucz…. no właśnie, Dla niej był wciąż tylko Michaelem. Bezwładnie przywarła do bocznej ściany w przedpokoju. Ostatnie sytuacje kosztowały dziewczynę wiele emocji, uczuć oraz wyrzeczeń. Toczyła walkę z ze swoim charakterem jak i temperamentem. Wiedziała, że tak naprawdę jest całkiem inna i miała ochotę to wykrzyczeć wszystkim prosto w twarz. Tak, jest cholerną egoistką i wredną suką. Jednak w danej chwili to szczęście przyjaciółki liczyło się bardziej niż jej własne. Może dlatego, że to ona właśnie najbardziej rozumie jak to jest mieć wokół siebie nieprzychylnych ludzi oraz partnera zimnego jak lód. Nie mogła skrzywdzić teraz przyjaciółki.

– Julia, gdzie ty się włóczysz po nocy? – Adam na półprzytomny pojawił się w przedpokoju.

– Odpuść, proszę… – Spojrzała się błagalnie na brata.

– Martwiłem się, nie odbierałaś telefonu. Myślałem, że coś ci się stało. Chciałam już dzwonić na policję … – wymamrotał zaspany.

– Oj nie przesadzaj. Nic mi nie jest – odpowiedziała zdejmując leniwie buty. Wiesz, że mam nadgodziny za Jadzię.

–  Ale widziałem, że wracasz z całkowicie innej strony z tym całym Paddym – zauważył przecierając dłonią zmęczone powieki.

– Taaa… spotkałam go wracając z pracy, nic wielkiego – odburknęła.

– Julia, oboje dobrze wiemy co między wami było, a raczej co mogłoby być – westchnął.

– Między nami nigdy nic nie było – zareagowała natychmiast.

– Kochasz go….

– Nie. Już nie i nie wiem czy kiedykolwiek go kochałam – zasępiła się.

– Ale ja nie mam nic przeciwko – zakomunikował siostrze.

– To już jest bez znaczenia. On to przeszłość….A jak to się mówi: co było, a nie jest nie pisze się w rejestr – zaśmiała się. – Nic nas nigdy nie łączyło, ani łączyć nie będzie. To ci mogę obiecać – zadarła głowę z dumą. – Zobacz jak ty wyglądasz. Możesz zabrać jakieś zwolnienie z pracy? – Poklepała Adama po policzku.

– Wszystko gra – uniósł kciuk do góry. – W gorszych stanach chodziłem do roboty – do precyzował wypowiedź.

– Wolę nie znać szczegółów – uniosła ręce w geście zakończenia tematu. – Pójdę się położyć. Jestem wykończona – nie czekając na odpowiedz brata wyminęła go i weszła do swojego pokoju, zamykając mężczyźnie drzwi przed nosem. Opadła na łóżko nie zdejmując z siebie ubrań. Wzięła swoją starą MP3, nałożyła słuchawki i włączyła muzykę. Utwory ustawione były losowo, trafiła na piosenkę z najnowszej płyty Kelly Family i tak też Angelo zaczął śpiewać swoje „I can’t halo myself”.

If I would tell you

How much you mean to me

I think you wouldn’t understand it

So I wait I wait

Until this day comes

When you will understand me

But I can’t help myself

I can’t stop myself

I am going crazy

[…]

Julia rzadko pozwalała sobie na łzy, ale dzisiaj to one nie czekały na jej pozwolenie. Spływały po policzkach jedna za drugą ciężkie i piekące.

~*~*~

Rzym, godzina 8 rano…

Nicole od godziny siedziała na łóżku. Siad skrzyżny dawał złudne wrażenie medytacji. Próbując się rozluźnić mocno zacisnęła powieki. Od poprzedniego wieczoru była bardzo spięta, miała świadomość, że nagięła wszelkie zasady etyki panujące w jej zawodzie…. Nie powinna z nim pojechać i jeszcze pokazać gdzie mieszka. Odchyliła głowę z zażenowaniem, marszcząc przy tym czoło. Doskonale znała ten typ rodziców, którzy przed złożeniem opinii do sądu stają się nagle pokornymi barankami… Prawdopodobnie teraz i Pablo stosuje taką samą taktykę. Aczkolwiek on od początku nie krył, że jest skończonym dupkiem, jednak trzeba było być ślepym by nie zauważyć, że kocha córkę i zależy mu na jej dobru. W dodatku Blanka jest bardzo zżyta z ojcem, każde ich pożegnanie kończy się jej wielogodzinnym płaczem za ojcem.

Nicole była rozdarta… Z jednej strony wolałaby, aby dziewczynkę umieścić w rodzinie zastępczej, jednakże z drugiej strony Pablo nie był złym ojcem… Potrzebował jedynie wsparcia i bliskości drugiej osoby.

– Głupia! – Skarciła się. Potrząsnęła głową i niechętnie opuściła nogi na podłogę. Spojrzała tępym wzrokiem w swoje odbicie widniejące w starodawnym lustrze, osadzonym w ciężkiej, pozłacanej ramie.

Czasami miała już dość jej perfekcyjnego życia. Od zawsze los tak chciał, że sukcesy łatwo jej przychodziły: szkoła- najwyższa średnia; studia- ukończone z wyróżnieniem; wybitne artykuły i osiągnięcia naukowe w tym prestiżowe granty… aż w końcu ślub z wybitnym profesorem. Aktualnie, młoda wdowa z pokaźnym majątkiem. Czego więcej chcieć?

Coraz częściej czuła, że wszystko co osiągnęła tak naprawdę nic nie znaczy dla innych: dyplomy zżółkną, tak samo jak nazwisko w artykułach, a książek i tak nikt nie przeczyta. Zestarzeje się w samotności jako zgorzkniała baba. Raptownie podniosła się z łóżka i podeszła, do tak samo zdobionej, toaletki. Usiadła na bogato obitym krześle, sięgnęła po wielką szczotkę, wykonaną z naturalnego włosia, i zamaszyście zaczęła rozczesywać włosy.

Postanowiła jeszcze nie oddawać, gotowej już, opinii do sądu…

~*~*~

Warszawa, godzina 18…

Julia kończyła dzisiaj szybciej pracę. Marzyła o tym by wrócić do domu i zakopać się pod kołdrę. Miała podły nastrój, czuła się bardzo samotna. Tak bardzo chciała poczuć się chociaż przez chwilę kochana…

Zamaszyście ścierała szmatą blat baru, gdy poczuła ciepły dotyk na jej dłoni… Tym razem się nie skończy grzecznie.

– Pa… – urwała jak zobaczyła twarz mężczyzny. – Fabian? – Zdziwiła się.

– Cześć Julka, masz chwilę? – Uśmiechnął się niepewnie.

– Jasne, właśnie skończyłam pracę – spojrzała na zegarek.

– Możemy porozmawiać? Znajdziesz dla mnie chwilkę? – Dopytywał się natarczywie.

– O co chodzi? Usiądźmy tam – wskazała palcem jeden z wolnych stolików.

– Co tam u ciebie? – Zapytał udając zainteresowanego.

– U mnie ok… ale o mnie nie chodzi przecież – zaśmiała się. – Jadzia ma chwilową przerwę.

– Słyszałem, że Jadzia jest w ciąży – podrapał się nerwowo po zarośniętym policzku.

– Ja nie chce mieszać się w wasze sprawy – spojrzała błagalnie na rozmówcę.

– Ale powiedz tylko czy to moje dziecko? – Przyciskał dziewczynę.

– Nie wiem … chyba – wymamrotała.

– Jula!!! – Krzyknął.

– Naprawdę nie wiem… Wiem tylko tyle, że ona z nim nie jest i to było tylko jednorazowe – powiedziała nie patrząc się na Fabiana.

– Nie obchodzi mnie jej życie…. w takim razie poczekam aż dziecko się urodzi i zrobię badania – odparł stanowczo.

– Nie wrócisz do niej? – Przygryzła niebezpiecznie wargę.

– Nie mam zamiaru – potrząsnął głową.

– A co myślisz o seksie bez zobowiązań – zaczęła kusić spojrzeniem.

– Zależy co ty na seks z byłym twojej przyjaciółki – zrozumiał od razu jej aluzję.

– Po pierwsze … jesteś jej byłym – podeszła i usiadła mu na kolana. – A po drugie … przecież się nie dowie – szepnęła kusząco do ucha, drażniąc jego skórę na twarzy ciepłym oddechem.

– Zapowiada się ciekawie – uśmiechnął się znacząco, a jego dłoń wsunęła się niespodziewanie pod jej sukienkę. – Mmm… koronka, to ja bardzo lubię – wymruczał gdy zaznajomił się z jej bielizną, wsunął głębiej.

– Chodźmy stąd – wychrypiała czując jego pieszczoty.

– Czekaj … pobawmy się jeszcze tutaj – odparł po czym pocałował ją namiętnie w usta.

– Nie… chodźmy na zaplecze bo chcę o wiele więcej – wydyszała podniecona – tu za dużo osób patrzy…

– Niech patrzą i zazdroszczą – zaśmiał się i jednym zwinnym ruchem pozbawił ją, oficjalnie, koronkowych majtek. Schował je do kieszeni swojej marynarki.

Całując się dziko, zachłannie powędrowali we wskazane przez Julię miejsce.

Wzrokiem odprowadził ich Paddy. Buzowały w nim skrajne emocje… czuł się jakby to on był aktualnie zdradzany przez dziewczynę. Miał ochotę wejść na, dobrze mu znane, zaplecze i obić nieznajomemu mordę. Widział jednak, że Julia nie protestowała, wręcz przeciwnie to ona była bardziej zaangażowana w relację z ów nieznajomym mężczyzną…. Paddy podszedł do baru i zamówił butelkę wódki, nie zniesie tego na trzeźwo … Zrozumiał bolesną lekcję …

~*~*~

Po godzinie 20 Julia wracała rozanielona do domu. Potrzebowała tego, jak każdy normalny, dorosły człowiek… a Fabian był w te klocki bardzo dobry. Idealnie wiedział czego ona aktualnie potrzebuje. Oboje liczyli na powtórkę i to w niedługim czasie.

Wchodząc do klatki schodowej zatrzymała ją Teodora.

– Ooo Julko, jak dobrze cię widzieć – objęła dziewczynę.

– Dobry wieczór … wracam z pracy – wyjaśniła przeciągłym głosem.

– A ja myślałam, że z randki – zlustrowała ją wzrokiem z lekkim uśmiechem.

– Nie – zarumieniła się. – Spotkałam się ze znajomym – poprawiła sobie grzywkę.

– Co do spotkań, to idziesz ze mną … musisz koniecznie kogoś poznać – staruszka chwyciła Julię za dłoń i bez sprzeciwu pociągnęła dziewczynę do swojego mieszkania. – Mój Zdzisiu, to przesympatyczny człowiek.

– Nie chciałabym przeszkadzać – wymamrotała Julia.

– Nie przeszkadzasz… Siadaj – usadowiła ją na kanapie obok nieznajomej kobiety.

– A to Basia… – wskazała na kobietę, która bez słowa podała dłoń Julii na przywitanie.

– Jestem ciekawa co powiesz o Zdzisiu… pewnie się polubicie – wycmokała Teodora.

– Z pewnością … – prychnęła z ironią Barby upijając z filiżanki łyk herbaty.

– Basia to jest Zdzisia siostra – wyjaśniła Teodora.

– Aha… – Julia udawała zainteresowaną.

– Bo opowiadałam Julce o Zdzisiu trochę – zwróciła się do Barby.

– Tak? A na przykład co? – Zapytała z drwiną.

– To, że jest porządny, opiekuńczy… – uśmiechnęła się staruszka.

– To, że żonaty też? – Wyćwierkała Barby.

– Oczywiście, że tak… przecież to mąż mojej wnuczki – oburzyła się Teodora. – Chciałabym aby miał tu w Polsce jakieś miłe towarzystwo w jego wieku. Bidul mój chodzi całymi nocami sam po mieście – westchnęła.

– Tak, z pewnością sam popitala po mieście – prychnęła Barby.

– Pójdę po ciasteczka do kuchni – staruszka nadąsana wyszła z pokoju.

– Żeby ci nie przyszło do głowy by zakręcić się obok niego – Barby powiedziała groźnie do dziewczyny. – On jest żonaty i ma 11 letnią córkę… Jak się go uczepisz to osobiście wyrwę ci te czarcie kudły, a potem zrobię z nich laleczkę Voodoo i doprowadzę cię do szaleństwa – uśmiechnęła się żmijowato.

– Ja już pójdę. Przyjdę innym razem – Julia bąknęła gdy tylko Teodora wróciła.

– Oj poczekaj jeszcze – nalegała starsza kobieta.

– Nie mogę – dziewczyna podniosła się z kanapy i szybkim krokiem udała się do wyjścia.

W tej samej chwili drzwi od mieszkania otworzyły się , a w progu stanął tak dobrze jej znany mężczyzna. Julia zdębiała, a torebka trzymana w ręce spadła bezwładnie na podłogę.

– Ooo , a to właśnie Zdzisiu – Teodora powiedziała z dumą. – A to moja sąsiadka – wyjaśniła mężczyźnie.

– Michael jestem – rzucił obojętnie, a Julia czuła się jak ostatnia idiotka. W dodatku nie rozumiała jego zachowania. Był oschły wręcz odpychający.

– Julia – dziewczyna wymusiła uśmiech i wyciągnęła rękę na przywitanie.

– Nie witam się z dziewczynami, które gubią majtki w tanich klubach – prychnął z pogardą. Po czym wybrzmiał w całym pomieszczeniu histeryczny śmiech jego siostry.

Julia zacisnęła mocno powieki. Paddy widział ją z Fabianem… Czuła się jak ostatnia szmata. Odepchnęła mężczyznę i wybiegła na klatkę głośno szlochając.

4 myśli w temacie “21. MASKA

Dodaj komentarz