12. DOSKONALE WSZYSTKO JEDNO

Witajcie

Pierwszy raz odzywam się, jako autorka, w poście.

Z powodu braku czasu części pojawiają się rzadziej, ale opowiadanie będzie kontynuowane.

Chcecie poznać plany na przyszłe rozdziały? Jestem często na FB i tam też piszę wiele informacji odnośnie opowiadania, wątków czy też bohaterów.

Zapraszam zatem na grupę facebookową FEMME FATALE. Dajcie wciągnąć się w ten zakręcony świat

https://www.facebook.com/groups/1784289435195338/

N…

 

~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~

 

porzadek

 

Obudził go ciepły, letni promyk słońca. Przeciągając się przetarł dłonią zaspane powieki… Podparł się na łokciu, by sprawdzić, na telefonie, która jest godzina… 9:30, znowu zaspał na trening.

– No trudno – westchnął z rozczarowania. Rzucił niedbale telefon z powrotem na szafkę i wstał niechętnie z łóżka.

Ziewając zszedł po schodach do kuchni, w której krzątała się Joelle. Stanął w progu i zaczął przyglądać się żonie. Miała ubraną długą do kostek brązową, sztruksową spódnicę i zielony bawełniany t-shirt, a włosy miała chaotycznie spięte do góry klamrą.

– O Patrick, wstałeś… – uśmiechnęła się do męża. – Siadaj, zrobiłam jajecznicę – wskazała ręką krzesło i pośpiesznie nałożyła dla niego śniadanie na talerz.

– Na długo przyjechałaś? – zapytał siadając przy stole.

– Tak… Na razie nie mam zamiaru wyjeżdżać na kolejne skupienia, konferencje czy seminaria. Chciałabym poświęcić więcej czasu rodzinie. Pomyśleć o następnym etapie… – uśmiechnęła się rozanielona.

– Ok… – odrzekł obojętnie, grzebiąc widelcem w jajecznicy i przeglądając coś w telefonie. Uśmiechnął się szeroko gdy natrafił na jeden z filmików na jego, ostatnio ulubionym kanale youtube. Nie zwracając uwagi na dalszy monolog żony, włączył filmik.

Jeśli chcesz, pokażę Ci

Jak wszystko może się odmienić

Jeśli chcesz, pójdziemy tam

Co nie smakuje zmieni smak

 

Życzę Ci dobrego dnia, tak

Bo dzisiaj świeci słońce nam

Życzę Ci dobrego dnia, tak

W twoich oczach widzę lepszy świat

Życzę Ci dobrego dnia

 

Pomimo tandetnej muzyki Michael nie przestawał uśmiechać się, pokręcił głową z zachwytu. Już widział, w wyobraźni, ich wspólne koncerty, wywiady… a może i życie.

– Patrick, czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Joelle spytała nagle, chwytając go za rękę.

– Tak, tak… już słucham. Przepraszam – wyłączył youtube i schował komórkę do kieszeni.

– Nowa piosenkarka? – podchwyciła temat.

– Julia? – speszył się. – Nie. Przypadkiem ją poznałem, a raczej spotkałem będąc w Warszawie… Dziewczyna ma naprawdę talent, a jak zostanie w Polsce, to nie zrobi większej kariery – podrapał się po głowie, chyba za dużo wypaplał.

– A ty zamierzasz jej pomóc – odparła mało entuzjastycznie.

– Tak… Wiesz, że lubię ludzi z pasją – uśmiechnął się.

– Rozumiem, że będziesz teraz robić charytatywnie, za menadżera dla biednej Poleczki – wstała od stołu i zaczęła nerwowo czyścić patelnię.

– Ona nie jest biedna, tylko zagubiona. Dużo przeszła w życiu, tak mi się wydaje …. Poza tym swego czasu wiele osób mi pomogło, teraz pora, abym i ja komuś pomógł.

– No proszę, jak już ją zdążyłeś dobrze poznać… – prychnęła.

– Zazdrosna? – spytał żartobliwie.

– Nie, no co ty… to przecież grzech. Ufam ci, jako człowiekowi. Wiesz jednak dobrze, jak bardzo nienawidzę tej narodowości… w szczególności kobiet – wycedziła przez zęby.

– Kochanie, a nie uważasz, że twoje zachowanie, a raczej emocje, są irracjonalne do danej sytuacji… Rozumiem, że masz żal do swojej babci o to jak zraniła w jakimś stopniu twoją rodzinę… Ale to nie jest powód, aby obwiniać, za wasze nieszczęścia, całe społeczeństwo – westchnął głośno. – Poza tym jeździsz często do Polski w kwestiach religijnych. Całe życie układasz pod zasady Katolicyzmu, a jednocześnie, zobacz, że twoje zachowanie ni jak ma się – spojrzał z ukosa na żonę.

– Czyli jestem zła i niedobra – zaśmiała się ironicznie.

– Wcale tak nie uważam. Jestem zdania, że nie ma potrzeby nosić w sobie nienawiści i rozsiewać jej na cały świat – zaznaczył stanowczo.

– Nie wtrącaj się w moje życie – warknęła. – Zdajesz sobie doskonale sprawę z tego, co sądzę o twoich wyjazdach do Polski. Toleruję to, ale nie akceptuję.

– I to nazywa się cynizm – Michael zdegustowany pokręcił głową.

Zapadła niezręczna cisza. Po kilku minutach Joelle odwróciła się od blatu kuchennego i podeszła do męża.

Patrick, nie kłóćmy się – usiadła na jego kolanach i przytuliła się. – Te sprzeczki nie mają sensu … Dużo, ostatnio, rozmyślałam o nas, o naszym małżeństwie… – odgarnęła grzywkę z jego twarzy. – Uważam, że byłaby najwyższa pora, na to, aby w naszym życiu pojawił się ktoś nowy – spojrzała mu w oczy, a on zamarł ze strachu.

– Joelle, to nie tak, jak myślisz… Kocham cię i nikogo więcej mi nie potrzeba. Ty mi wystarczasz w zupełności – zaczął gorączkowo zapewniać kobietę o jego wielkim uczuciu względem jej osoby. – Przysięgam, nikogo nie ma poza nami…

– A gdyby pojawił się jeszcze ktoś? – szepnęła mu kusząco do ucha.

– Co sugerujesz?- Serce biło mu jak oszalałe.

– A jak myślisz? – Musnęła go w policzek.

– Wiesz, każdy ma jakieś swoje fantazje seksualne… W sumie byłoby fajnie poeksperymentować w sypialni … – oczu mu zabłysły. – Nie spodziewałem się tego po tobie, że to wreszcie zaproponujesz… i to jeszcze z kimś nowym  – rzekł cały w skowronkach. – Nawet znam kogoś, kto nadawałby się idealnie do tego… – kontynuował radośnie.

– Czyś ty chłopie zdurniał już do końca?! – Poderwała się gwałtownie. – O czym ty mówisz? Człowieku! – Popukała się palcem po czole – Chcesz kochankę? – Wydzierała się na cały dom.

– Zabrzmiało dwuznacznie … – Michael nie wiedział co odpowiedzieć.

– Ty, niewyżyty seksualnie, zboczeńcu! – Kobieta rozpłakała się ze złości.

– Joelle… uspokój się – próbował załagodzić sytuację.

– O dziecku mówiłam! – Zaszlochała. – Patrick, mamy po 40 lat, mój zegar biologiczny tyka – rozłożyła ręce z bezsilności.

– Joelle, rozmawialiśmy już o tym… – przymknął oczy.

– Patrick, nie odbieraj mi prawa do bycia matką! Proszę … – buchnęła ponownie płaczem.

– Nie dramatyzuj! – Krzyknął. – Nie chcę teraz mieć dziecka… W tej chwili ważna jest dla mnie kariera i tylko to się liczy! – uderzył pięścią w stół.

– Ty egoisto… – wycedziła przez zęby.

– Tak, jestem egoistą – nie miał zamiaru dawać złudnych marzeń, na coś, czego on nie chce.

– To jeszcze zobaczymy – syknęła i wyszła z kuchni.

 

 ~*~*~

 

Było po 15, gdy Adam akurat opróżniał 6 butelkę piwa. Nie potrafił, na trzeźwo, wytrzymać tej głuchej ciszy, która panowała w mieszkaniu… Julia nadała sens w jego życiu. Dzięki niej, ciągle coś się działo. Przy niej nie czuł się, aż taki samotny. W końcu ktoś wypełnił pustkę po Oktawii. Nie wyobrażał sobie już życia bez Juli, ale nie miał zamiaru dzielić się nią z nikim. Wiedział doskonale, że jest to niedorzeczne, ale lęk był silniejszy od niego.

Mętnym spojrzeniem zerknął, kolejny już raz, na wyświetlacz telefonu i westchnął…. Nadal się nie odezwała, a on był coraz bardziej wściekły.

– Daj spokój… – poczuł klepnięcie w ramię.

– Jak tu wlazłeś? – Adam przewrócił oczami.

– Nie odbierałeś telefonów ode mnie. Martwiłem się o ciebie, idioto! – Rafał dosiadł się na sąsiednie krzesło. – Gdybym nie wiedział gdzie trzymasz dodatkowy komplet kluczy, to zadzwoniłbym na straż …

– Puknij się! – prychnął zażenowany Adam.

– Nie mam z kim – blondyn zaśmiał się tępo.

– Wiesz gdzie ona jest? – szatyn zapytał dopijając piwo.

– Zabrała wolne w pracy … na kilka dni – zaczął niechętnie, nie zdążył jednak dokończyć.

– Czy ty kurwa mać potrafisz, chociaż raz, coś porządnie załatwić?  – Zirytował się Adam.

– Nie zmusisz jej do powrotu… Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że ona potrzebuje sporo przestrzeni dla siebie, chce być wolna… A tak w ogóle, to jesteś zrytym pojebańcem… gdyby to była chociaż twoja dziewczyna, ale to twoja siostra… to jest chore kretynie! – Rafał pacnął przyjaciela dłonią w tył głowy.

– Pytał się ktoś ciebie o zdanie? – warknął.

– Chcesz mieć powtórkę z rozrywki? – westchnął blondyn.

– Pierdolnąłbym cię, gdybym miał tyle sił, ale mi się nie chce… – Adam otworzył kolejną butelkę piwa.

– Strachy na lachy … tylko to potrafisz- wykpił go.

– Wiesz co z Julią? Gdzie ona jest? – wybełkotał.

– Wiem… – wyszczerzył się dumnie.

– To gadaj i od razu po nią pojedziemy –Adam  próbował wstać z krzesła.

– Nie… – mężczyzna stanowczo zaprotestował.

– Mam prawo spotkać się z siostrą – warknął groźnie, wstając z krzesła.

– No i się spotkasz … ale na pewno nie dzisiaj – posadził przyjaciela z powrotem na krzesło.

– Weź mnie nie wkurwiaj … – odepchnął Rafała.

– Dasz jej kilka dni odsapnięcia od ciebie … Mam plan – uśmiechnął się tajemniczo.

– Ty i te twoje plany – prychnął sepleniąc.

– Dzwoniła do mnie Jadzia i mówiła, że dostała bilety na jego koncert. Dodała, że przekona Julię i tam pojadą – blondyn wypowiadał każde słowo bardzo powoli, aby odbiorca nadążył ze zrozumieniem lecz było to dość trudne w danej sytuacji.

– Kogo koncert? Kiedy i gdzie? – Adam starał się skupić myśli.

– 19 sierpnia… Czechy… Michael Patrick Kelly – dodał niepewnie.

– A kto to? – spytał podejrzliwie.

– Ten, o którego poszło z Julią – uśmiechnął się złośliwie.

– O nie, nie ma mowy! Nie pozwolę na to, by znowu się z nim spotkała – zrzucił z wściekłości puste butelki ze stołu.

– Pozwolisz jej tam pojechać, a nawet spotkać się z nim… A my będziemy się świetnie tam bawić… Jak zobaczy ciebie wreszcie wyluzowanego, to ci odpuści – poklepał go po plecach.

– Skąd wiesz o co nam poszło? Skąd wiesz gdzie mieszka? – wymamrotał.

– Jadzia mi co nie co wspominała… A Julia mieszka w hotelu. Po wyjściu z klubu, poczekałem w samochodzie i pojechałem za jej taksówką…. Naprawdę wszystko z nią ok – zapewniał blondyn.

– A skąd my te bilety kupimy? – szatyn zapytał płaczliwym tonem.

– Spokojnie, Jadzia to ogarnie… A my mamy zachować tylko resztki kultury czyli coś w stylu, że mamy zachowywać się jak na ludzi przystało – parsknął śmiechem.

– Ale Julia pojedzie? – Adam spytał się szeroko ziewając.

– Tak… teraz idź spać, a ja tu trochę ogarnę.

 

~*~*~

 

Tymczasem…

Siedział przy barze, z miną skazanego na śmierć. Nie miał zamiaru wracać do domu więc przenocuje w hotelu albo skorzysta z dawnej propozycji brata… Mieszkanie służbowe, to wcale nie głupi pomysł. Sam powinien poprosić o takie… w Polsce.

Usłyszał dzwonek telefonu.

– No mów – wychrypiał.

– Z twoim gardłem jest coraz gorzej. Przyjedź do mnie, ogarnę dla ciebie lekarza – Manuela rzekła rozkazująco.

– Nic mi nie jest… przejdzie mi – odchrząknął.

– Paddy! – podniosła głos.

– Powiedz mi lepiej czy obejrzałaś już te filmiki, które ci podesłałem? – zapytał z zainteresowaniem.

– No widziałam … Dziewczyna ma dobry głos i nawet charakter, ale żeby od razu nie wiem jak wielki talent? Jak dla mnie to ona jest ni jaka. To, że kreuje się na  kurewkę, to dopiero połowa sukcesu, bo kurwy w show biznesie szybko nudzą publikę – stwierdziła nonszalancko.

– Nie mów tak o niej! – fuknął. – Ona ma potencjał. Potrzebuje tylko osoby, która ją wykreuje oraz pokaże plusy i minusy tego życia.

– Teraz nie mam jak dać jej na tapetę dla Sony… nie mam szans na wylansowanie jej w danej chwili. Dla wytwórni jest nikim, zwykłą klubowiczką…

– To co proponujesz? – Pociągnął nosem.

– A niby co ja mogę zaproponować? Brała udział w jakiś programach? Castingach? – prychnęła.

– Jeszcze nie… ale jak mnie wkręcisz jako jurora do polskiej edycji Mam Talent … Sony z nimi współpracuje – zaczął się rozkręcać.

– Pojebany jesteś? Co Polska ma do nas oprócz pretensji o uchodźców? – zirytowała się.

– Sprawdziłem, oni tam mają jakiś jubileusz… Może dasz radę wkręcić mnie jako specjalnego jurora… a resztę załatwię – zapewniał.

– Paddy! Nie przeginaj! – przerwała mu. – Lepiej tłumacz mi się na cholerę było ci potrzebne 10 biletów? Rozumiem dla Jimma, ale on nie występuje pod 10 postaciami – zaćwierkała słodko.

– Dla znajomych … – bąknął od niechcenia.

– Paddy! – Wydarła się.

– Potraktuj to jako promocje mojej trasy … a no właśnie, załatw mi koncert w klubie, o którym pisałem ci wcześniej… najlepiej grudzień tego roku – odparł z naciskiem.

– Jesteś szurnięty… Zobaczę co da się zrobić – dodała rozłączając się.

Michael zakaszlał, zdążył wypić z dwa drinki, gdy dostał sms.

 

Od: Pepa

Do końca roku nie ma szans tam na koncert. Podziękuj braciszkowi, bo ma tam koncert w „twoim” grudniu.

 

Zmarszczył czoło, nie bardzo wiedział o co mu chodzi.

 

Do: Pepa

Niby przez kogo?

 

Po kilku sekundach.

 

Od: Pepa

Jimmy… Pa!

 

– Kurwa mać! No ja pierdolę! – wrzasnął, a inni klienci spojrzeli na niego z wyzywającym wzrokiem.

– Sorry! – machnął przepraszająco ręką w ich kierunku.

Wyszukał numer do brata i zadzwonił

– Mam 5 minut, mów krótko i na temat – Jimmy odezwał się bez zbędnego powitania.

– No hej… ok, odstąp mi termin twojego koncertu w Polsce.

– Niby czemu? – zarechotał rozbawiony.

– Bo mi zależy … Znajomi mnie proszą o koncert Mikołajkowy – zdegustował się słysząc swój beznadziejny argument.

– Jak wymyślisz lepsze kłamstwo, to przemyślę – odpowiedział rozbawiony. – A tak na poważnie, nie ma takiej opcji. Wiesz, że po nowym roku mam trasę z resztą walniętej ferajny.

– Wiem, ale serio mam swoje powody, by tam być tego dnia… – nie przestawał błagać brata.

– No ok… Ty masz swoje, a ja swoje… Masz coś jeszcze do mnie, bo za chwilę mam koncert – ponaglał.

– Mogę skorzystać z mieszkania? – Zapytał niepewnie Michael.

– Sam? – przeciągnął piskliwie z ironią Jimmy.

– No to chyba oczywiste, że sam – oburzył się.

– To spoko. Klucze są u Gustawa.

– Dzięki… – Michael rozłączył się.

– W dupę się pocałuj I tak jestem lepszy od ciebie. .. Jeszcze zobaczymy kto będzie miał ten termin – wytknął język do wyświetlacza, niczym osoba niepełnosprawna intelektualnie, co najmniej w stopniu umiarkowanym.

 

~*~*~

 

Był wczesny wieczór, gdy po relaksującym prysznicu Julia wyszła z łazienki w hotelowym pokoju. Uchyliła lekko okno i usiadła na łóżku. Westchnęła, drapiąc się po policzku rozmyślała nad dalszym sensem jej pobytu w Polsce. Może warto byłoby rozważyć powrót do Rzymu… Dopiero po chwili zorientowała się, że ktoś uporczywie dobija się na jej telefon. Z posępną miną sięgnęła po niego z zamiarem odrzucenia połączenia. Niechętnie spojrzała na wyświetlacz, przekonana, że to Adam, i zamarła . Numer nieznany, kierunkowy +39 … Włochy. Nie mógł to być nikt inny niż Pablo…. Przełknęła głośno ślinę. Doskonale wiedziała, że jak teraz nie odbierze tego telefonu, to już nigdy nie znajdzie na to odwagi.

– Pablo – powitała go drżącym głosem. Przymknęła oczy słysząc na wpół wstrzymany jego oddech.

– Witaj Julio – jak zawsze perfekcyjna forma w każdej sytuacji.

– Nie zamierzam utrzymywać z tobą jakichkolwiek kontaktów… – próbowała powstrzymać emocje.

– Szanuje twoją decyzje… – rzekł szorstko. – Musisz mi pomóc… Mam, że tak to ujmę, drobne problemy – stwierdził miękko.

– Nie obchodzi mnie to – odparła stanowczo.

– A powinno… Chodzi o Blankę… – dodał lekko zdenerwowanym tonem.

– Boże… co jej się stało? – spytała przerażona.

– Jak to cudnie brzmi … Nie Boże, wystarczy zwyczajnie… Pablo – zaśmiał się szyderczo.

– Mów… – przewróciła oczami. Nic się nie zmienił, ale właśnie takiego go uwielbiała.

– Jakby ci to powiedzieć… Swego czasu, trochę bardzo niż bardzo, narozrabiałem, no i mnie przymknęli… Zbadałem szybko teren, posmarowałem gdzie trzeba i w ten sposób dali mi zawiasy …. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że w międzyczasie doczepili się do tak błahych rzeczy jak posiadanie licznej ilości używek… a, że mam ograniczone prawa rodzicielskie, zabrali Blankę do ośrodka. Sprawa trafiła do sądu, chcą odebrać mi władzę… Problem jest w tym, że akurat tam nie mam żadnych swoich wtyczek, a między innymi opinie na nasz temat przygotowuje największa suka w okolicy. U niej nie ma przebacz – opisał sytuację z rozdrażnieniem.

– I bardzo dobrze… oliwa zawsze sprawiedliwa – prychnęła.

– Nie bardzo wiem czy dobrze się zrozumieliśmy – wycedził przez zęby. – Jedziemy na tym samym wózku… Ty od samego początku masz odebrane prawa i jak nie zrobimy nic teraz, to i mi je odbiorą  … A wtedy, ani ty, ani ja już nigdy nie zobaczymy Blanki… Chcesz tego, aby nasza córka tułała się po jakimś marnym plebsie? – spytał zimnym tonem.

– Co mam zrobić? – Bez wahania była wstanie zrobić wszystko dla córki.

– Przyślę ci bilet wraz ze wszystkimi potrzebnymi informacjami. Zatrzymasz się w moim apartamencie. Tam ustalimy szczegóły… Musimy grać idealną rodzinkę – rozkazał.

– W takim razie czekam na wiadomość – odparła i rozłączyła się.

Przetarła powieki z bezsilności… Jeszcze tego brakowało. Sięgnęła do barku po butelki z winem. Dobrze, że zamówiła je rano. Nie da rady przetrawić tego na trzeźwo.

 

~*~*~

Dopiero późnym wieczorem dotarła do klubu. Weszła niepewnie do środka i podeszła do baru.

– Przepraszam, czy pani tu pracuje? – zapytała trochę za bardzo zarozumiałym tonem.

– Skoro stoję za barem i wycieram szklanki, to chyba nie trzeba mieć wysokiego IQ, aby połączyć fakty i stwierdzić, że tu pracuję. Ale blondynkom wybaczam – wykrzywiła się ruda.

– Proszę o wodę mineralną, lekko gazowaną … – blondynka uśmiechnęła się ignorując zaczepkę.

– Jakie wymagania … – zadrwiła.

– Jest Tamara? – Byłam z nią umówiona w tym miejscu – wyjaśniła, zatykając ucho, aby nie słyszeć tak głośno muzyki, najwyraźniej te dźwięki były dla niej zbyt uporczywe.

– Przekażę jej … – niechętnie odparła ruda.

– Proszę przekazać, że czeka… – nie zdążyła dokończyć zdania bo w tej samej chwili ktoś wtrącił się do rozmowy.

– Nicole … – dopowiedział Adam i spojrzał wymownie na Jadzie, która z wyrzutem w oczach udała się na zaplecze.

– Zaczekam na zewnątrz – kobieta podniosła się z barowego krzesła.

– Zostań… – chwycił ją delikatnie za nadgarstek. Obserwował kobietę od samego jej wejścia do lokalu.

Niska, zgrabna blondyneczka o dziewczęcej urodzie. Takiej dziewczyny nie zapomina się.

– Pan myli mnie z kimś innym… – potrząsnęła głową.

– Nicole Skrzypek… Oj, najmocniej przepraszam. Teraz to pani doktor Sabatin – poprawił się z nieudawanym sarkazmem.

– Nie kojarzę pana – wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.

– W ogóle mnie to nie dziwi, że ludzi się nie kojarzy, gdy ucieka się po wspólnej nocy… zrywa się wszelkie kontakty ze znajomymi i kończy się studia zagranicą, by zostać żoną jednego z najbardziej cenionych profesorów we Włoszech z dziedziny neuropsychologii bodajże… A po niespełna roku, zostać atrakcyjną wdową – zlustrował ją wzrokiem.

– Nie wiem o czym pan mówi – odwróciła głowę w bok.

– A pokoju 302 też nie pamiętasz? Oblewania zakończenia sesji, jak celowo pomyliłaś łóżka, by w połowie upojnej nocy zostawić mnie jak psa… – wstał z miejsca i obrócił palcem jej twarz w swoim kierunku. Spojrzała mu w oczy i coś sobie uświadomiła.

– Do jakich Ty czasów wracasz … Byliśmy młodzi i pijani… Nie warto tego rozpamiętywać. Zresztą miałeś brać ślub, za kilka dni… Powinno być ci doskonale wszystko jedno, co stało się tej nocy – spojrzała mu prosto w oczy.

– A widzisz. .. miałem ślub, A ta noc nigdy nie była, ani nie będzie mi obojętna – uśmiechnął się czule. – Jesteś jeszcze piękniejsza niż wtedy.

Nicole rzeczywiście była dość niską, szczupłą kobietą o błękitnych oczach. Rysy jej twarzy wyraźnie zaznaczały jej zniewalające policzki, ukryte pod perfekcyjnie ułożonymi blond falami. Nie musiała zbytnio dbać o ilość kosmetyków nakładaną na twarz, do takiej urody wystarczyło lekkie muśnięcie kosmetyków.

Adam nie był wstanie oderwać od niej wzroku. Była fascynująca. W dodatku opięta asymetryczna, krótka sukienka w odcieniach szarości i doskonale dobrane do tego czerwone szpilki. Całokształt idealnie podkreślał jej zgrabną figurę.

– Nawet kolorami pasujemy do siebie … – ciągnął dalej.

– Wracaj do żony – przymknęła oczy zażenowana sytuacją.

– Z tym to będzie kłopot, bo ona nie żyje – Adam uśmiechnął się smutno.

– Przepraszam, nie wiedziałam… Bardzo mi przykro – spojrzała na szatyna oczami pełnymi wyrozumiałości i ze współczuciem pogładziła go po policzku.

– Teraz jest już lepiej… – musnął jej dłoń. – Dzisiaj znowu mi uciekniesz? – Obrysował palcem kontur jej policzka.

– Nie mam zamiaru już uciekać przed niczym, tym bardziej przed nikim – odparła pewnym siebie tonem, podnosząc dumnie głowę.

– I to mi się podoba – wymruczał kusząco. Od dawna nie czuł tak ogromnej potrzeby, by wtopić się w tak piękne, kobiece usta. Był już tak bardzo bliski tego, gdy poczuł gwałtowne odepchnięcie.

– Witaj moja droga! – Tamara rozłożyła widowiskowo ręce.

– Dobrze cię widzieć! – Nicole ucałowała koleżankę, obserwując kątem oka Adama.

– Adaś … idź zobacz, czy przypadkiem nie ma tam ciebie – szatynka nonszalancko wskazała palcem odległą, ciemną, część sali. Adam bez słowa oddalił się w głąb lokalu, puszczając oczko blondynce na pożegnanie.

– Cieszę się, że nareszcie cię złapałam. Światowa dama, nie ma czasu na stare koleżanki – Tamara, z gracją, podparła dłonie na biodrach.

– Oj przecież pisałam ci, ile mam pracy – Nicole westchnęła.

– Ale aktualne jest to, co nam obiecałaś? W sierpniu jedziesz z nami na babski wypad… Mam już bilety z opcją VIP – Tamara uradowana zaczęła falować skrawkami papieru przed oczami blondynki.

– Michael Patrick Kelly? – Nicole zmrużyła oczy, zastanawiając się nad czymś. – To ten z Kelly Family? – Zrobiła pytającą minę.

– No kiedyś lubiłaś tych wieśniaków – zadrwiła szatynka.

– Jejjj… jak fajnie – Nicole pisnęła cichutko z radości, jak mała dziewczynka. – Pewnie, że pojadę… koniecznie! – Uśmiechnęła się łagodnie przybijając piątkę koleżance.

4 myśli w temacie “12. DOSKONALE WSZYSTKO JEDNO

  1. Twój Paddy ma fantazję haha. Zboczeniec jeden. Joellka szybko go naziemię sprowadziła On o niebie, ona o chlebie hehe.
    Adaś pojedzie na koncert Paddyego? W dodatku ma się świetnie bawić? Czy Ja wyczuwam jakąś zadymę?
    Bracia Kelly cudownie się kochają haha. Jim super! ” I tak jestem lepszy” Zgadzam się z Joelką Paddy to egoista, a do tego narcyz.
    O Julka jedzie do Pablo. Będą udawać szczęśliwą rodzinkę, zobaczymy jak to przetrwają. Ciekawe czy odzyska Blankę.
    Żona Adasia umarła? To chyba nowość.
    Fajny rozdział, kochana autorko, jak na Twoje zdolności do wytwarzania awantur, całkiem spokojny.

    Polubione przez 1 osoba

    1. No spokój przed burzą 😉
      Tak jak pisałam na grupie . Skoro Jolka dała mu raki sygnał, to facet puścił się na wyobraźnię 😀
      Julka wcale długo nie będzie we Włoszech 😉 W gruncie rzeczy, dużo będzie zależeć od zachowania i wytrwałości Pablo,co do Blanki 😉
      Żona Adama zginęła wypadku samochodowym.
      Paddy … dopiero okaże się egoista.
      Adaś hmmm nie powinien sporej zadymy zrobić. Ale wszystko wyjdzie w praniu, jak zawsze 😀
      Szczerze to okaże się miłość braterska ponad wszystko 🙂
      Dziękuję za komentarz Kochana ❤
      Buziaki :*

      Polubienie

  2. Ale jak to do Pablo? Przecież to właśnie jego plan. Żeby ją tam ściągnąć. Ja nie wierzę w jego szczera miłość. Serio. Na razie, to bym chciała aby Julia była z Rafałem. No i pierwszy raz paddy w opowiadaniu zna język polski. Super sprawa. Haha. Dlaczego nie? Różne zna, to i polski. Nie lubię jeszcze Paddyego. Coś mi w nim nie pasuje. Chyba ta niestalosc. Nie wie, czego mu potrzeba. Po raz kolejny w życiu czegoś szuka.

    Polubienie

    1. Padły sporo przeszedł dlatego taki jest.
      Rafał chętnie byłby z Julią, ale czy potrafiłby stać się jej częścią świata?
      No Pablo chce naprawdę odzyskać córkę i to póki co najbardziej się liczy. No i będzie próbować odzyskać Julię 😉

      Polubienie

Dodaj komentarz