10. CTRL + ALT + DELETE

lawka1

 

– Paddy, Paddy! Wstawaj! – poczuł szarpanie za ramię.

– Odwal się … – syknął. Głowa niemiłosiernie pulsowała. Nie miał sił otworzyć ani jednej powieki.

– Kurwa, wstawaj! – poczuł uderzenie szmatą.

– Czy ciebie, Manuela, popierdoliło? – wydarł się. Wyprostował się na kanapie i otworzył oczy. – O Jezus Maria! Weź się schowaj! Moje oczy! – krzyknął piskliwie, mrużąc oczy na widok Jadzi.

– No wielkie dzięki … – prychnęła ruda. – Bardzo kulturalny z ciebie pijak – uderzyła go9 kolejny raz ścierką, tym razem zdecydowanie mocniej.

– Weź wsadź beret! Ta czerwień bije po oczach – syknął masując palcami pulsującą skroń.

– To nie kolor, a kac morderca cię męczy! – wrzasnęła m u do ucha. – Taksówka? – spytała się śpiewająco.

– Nie mam siły… A tak w ogóle nie mogę pojawić się , u niej, w takim stanie – położył głowę z powrotem na stół.

– Żona będzie zła? – zadrwiła.

– Ona w Toruniu siedzi… podobno ma tam jakieś skupienia – wychrypiał.

– Kochanka? – spytała zaciekawiona.

– Taaa… kurwa… stara wariatka, a nie kochanka – wrzasnął. – Umieram … – zaczął popłakiwać jak małe dziecko.

– Jaki zgon … Chodź, na zapleczu jest materac. Do 15 możesz spać – chwyciła go za fraki.

– Zostanie to między nami? – wymamrotał.

– Oczywiście … – zduszona jego wonią, pomogła mu wstać.

– Moja głowa … – syknął z bólu.

– Chodź, chodź… – złapała go mocniej. – Anielski orszak niech twą duszę przyjmie, uniesie z ziemi ku wyżynom nieba… – prowadząc go zaczęła ironicznie śpiewać.

Kobieta poprowadziła go na zaplecze. Po ciężkich dniach, a raczej wieczorach w pracy, Jadzia nie wracała od razu do mieszkania, szła się przespać na zaplecze.

Była około 4 rano, a ona czuła się potwornie wykończona. Jednak celebryta był w stanie krytycznym więc wiedziała, że dziś to sobie na pewno nie pośpi.

– Słuchaj mnie teraz uważnie… Trzymaj się rury od kaloryfera, ja tylko wyciągnę dla ciebie materac. Ok? – zwróciła się do mężczyzny podprowadzając go do grzejnika.

– Ehe … – burknął pod nosem.

Podchodząc do szafy, Jadzia usłyszała za sobą huk. Odwróciła się i zobaczyła śpiącego na podłodze Michaela.

– No tak… teraz będą mi tu urządzać miesięcznicę, czcząc legendę o dzielnym Paddym rycerzu, poległym za dupą Jadwigi – roześmiała się, przykryła go kocem kręcąc głową z niedowierzaniem.

 

 ~*~*~

 

Obudził się cały poobijany i obolały.

– Kurwa, jak mnie boli głowa i kark – stękał głośno.

– No witam, witam… – Jadzia jedząc danie z mikrofalówki zaczęła się śmiać. Siedziała po drugiej stronie zaplecza, na materacu do którego Michael nie dal rady się doczłapać.

– Gdzie ja jestem i co ja tu robię? – rozglądał się z lekkim niepokojem po pomieszczeniu.

– Jesteś w Iraku. Porwałam cię i żądam okupu – roześmiała się wstając z miejsca. Podeszła do szafki, z której wyjęła szklankę i wlała do niej dziwnie wyglądającą substancję. – Trzymaj, po tym poczujesz się lepiej – podała mu rozrobiony przed momentem koktajl.

– Dzięki – odparł dość zdezorientowany.

– Spiłeś się. Mówiłam, że to nie jest na twoją głowę – stała nad nim z założonymi rękoma.

– Gorszy dzień – skwitował pijąc zawartość w szklance. – Okropne – skrzywił się.

– Trzymaj … – przykucnęła obok niego i podała mu karteczkę z zapiskami.

– Co to jest? – skinął głową.

– Myślałam, że jesteś bardziej inteligentny. Widocznie internet kłamie – uśmiechnęła się ironicznie.

Przeczytał tekst na kartce.

 

Kanał yt: TheDevilIsAWoman

Julia: 600-600-600 -> przed użyciem skontaktuj się z lekarzem lub farmaceutą, niewłaściwie stosowane grozi utratą zdrowia bądź życia

Jadzia: 600-601-601 -> twój doradca duchowy, linia czynna całą dobę przez 7 dni w tygodniu

 

– Dzięki – uśmiechnął się. – Ale nie wiem o co chodzi – czknął głośno.

– Prosiłeś, abym dał ci namiary na Julkę, bo jak twierdzisz, ona jest twoją Muzą… a każdy artysta musi mieć swoją Muzę blisko – sztucznie zamrugała powiekami.

– Coś jeszcze mówiłem? – spojrzał na nią ze strachem w oczach.

– Życie barmanki jest jak praca spowiednika … wszystko zostaje przy barze – puściła oczko. –       Tam masz nazwę kanału youtube, gdzie znajdziesz wszystkie filmiki z jej udziałem. To same piosenki, żebyś nie pomyślał Bóg wie co jeszcze – aktorsko ściszyła ton.

– DSługo się znacie? – spytał obracając kartkę w palcach.

– Kilka ładnych lat. Poznałyśmy się jak jeszcze Julia mieszkała we Włoszech…. Potem, na chwilę, kontakt się urwał, przez jej burzliwy romans z Pablo… – urwała – … powinnam stwierdzić, że to związek, bo to jednak trochę trwało – pokręciła głową. – Potem ją wychujał i porzucił jak psa – zamyśliła się na moment. – Gdyby nie Adam, to nie wiem, gdzie biedna podziałaby się teraz – westchnęła.

– Czyli jak to się mówi… nowa miłość, nowe życie – klepnął się w kolana.

– Życzę jej tego z całego serca, jak już kogoś pozna – założyła włosy za ucho. – Chociaż nowa miłość nie leczy starych ran – zabrała od niego pustą szklankę.

– Jest z nim szczęśliwa? – nie mógł powstrzymać się, by o to nie zapytać.

– Z Adamem? – spytała rozbawiona.

– No, z tym co była tu wczoraj – skrzywił się.

– To jej brat! – roześmiała się. – On jest zaborczy, nadopiekuńczy ale kochany – zamyśliła się.

– Wyglądało to inaczej – burknął podnosząc się z podłogi.

– Ona ładna, on przystojny … to co od razu musi być para? – przewróciła oczami. – A ty zazdrosny? – puściła zaczepnie oczko.

– Zazdrość jest płytka … – odparł.

– A co cię tak w ogóle obchodzi Julia? – prychnęła ruda.

– Chciałbym z nią współpracować – odrzekł z irytacją.

– Fizycznie, tak dogłębnie też? – spojrzała z ukosu.

– To nie twoja sprawa – warknął.

– To moja przyjaciółka. Może i wygląda na łatwą, ale nie poleci na byle kogo – podsumowała z wyższością.

– Nie jestem byle kto – oburzył się.

– Wiem kim jesteś. Żona ci nie wystarczy? – podeszła do niego i poprawiła kołnierz przy koszuli.

– Nie jestem pies na baby – odrzekł stanowczo.

– Ok – przejechała palcem w dół wzdłuż jego koszuli,

Rozsadzone włosy, pomięta koszula wychodząca ze spodni, w dodatku brakowało jej kilku guzików by zapiąć ją od klatki piersiowej wzwyż…. Śmierdział wódką, ale Jadzi zupełnie to nie przeszkadzało. Wpatrywała się w niego intensywnie. Był tak blisko, nawet nie odsunął się o centymetr, gdy zaczęła czule gładzić jego policzek… Może on tego chciał? Nie namyślając się więcej pocałowała go namiętnie.

Jej usta wydawały się zupełnie inne, po prostu niemałżeńskie. Doskonale wiedział do czego to prowadzi, ale może warto się zapomnieć? A skoro ona tu jest i nie ma nic przeciwko, to może jest w sam raz, na raz… Oddał pocałunek, w moment pozbawił ją sukienki. Czerwona, koronkowa bielizna pasowała do kobiety włosów. Dokładając do tego jej ogniki w oczach, wszystko wyglądało bardzo zachęcająco.

Migiem pozbyła się jego koszuli, a następnie spodni. Przeszły go dreszcze podniecenia, nieznanej wcześniej przygody. Posadził ją na blacie, a ona owinęła go swoimi długimi, bladymi nogami.

Gdy jej ciało zaznajamiało się z jego dotykiem, on jednym ruchem palców odpiął zapinkę od biustonosza. Dla Jadzi każda minuta jego pieszczot była rozkoszą.

– Możemy szybciej osiągnąć kolejny poziom? – wyszeptała z trudem, oddając kolejne pocałunki.

– Ciii… wszystko w swoim czasie -odgarnął jej grzywkę z czoła.

Zaczął schodzić z pieszczotami coraz niżej, a ona z niecierpliwością czekała na kolejne doznania. Gdy widział, że oddala mu się w całości, wiedział, że to jest ten moment, który należał do niego. .. Oczy mu rozbłysły gdy gwałtownie odchyliła się na finiszu.

 

~*~*~

 

W tym samym czasie Julia weszła do klubu. Jadzia miała jej coś ważnego do powiedzenia. Dziewczyna rozejrzała się po lokalu, wzruszyła ramionami i udała się w kierunku zaplecza. Będąc niedaleko słyszała jęki dochodzące z pomieszczenia. Chciała tylko zobaczyć z kim dzisiaj Jadzia zalicza bazy. Zerknęła z daleka… Jadzia w siódmym niebie, na znanym blacie, z … Michaelem?! – Julia przymknęła oczy – to nie możliwe…

– I ty twierdzisz, że masz zasady? – brunetka z impetem stanęła w drzwiach.

– Julia … – równocześnie odezwali się.

– Nie przeszkadzajcie sobie – prychnęła potrząsając głową,

Wybiegła z klubu byle szybciej, byle dalej od nich. Nie umiała sensownie wytłumaczyć dlaczego zareagowała w taki sposób. Może to tandetne miejsce, na szybki numerek, tak podziałało? Otuliła się szczelniej kardiganem, nie reagując na nawoływania dochodzące gdzieś z tylu.

–  Julia, zaczekaj – Michael dogonił wreszcie dziewczynę. Niedbale zapięta koszula, a spodnie z otwartym rozporkiem. Taki widok tym bardziej wnerwiał Julię.

– Nie chcę nic wiedzieć – uniosła ręce, nie zatrzymując się ani na krok.

– Wyjaśnię ci – chwycił ją za ramię.

– Zostaw mnie – wyszarpnęła się. – Nic mi do tego z kim się pieprzysz – obrzuciła go pogardliwym spojrzeniem.

– To nie tak jak myślisz – odparł z rozpaczą w głosie.

– Miałam cię jako frajera w  kontekście tandetnej muzyki. Kreowany jesteś na człowieka z zasadami, nieskazitelnego. Poza tym sam mi mówiłeś, że nie sypiasz z fankami, że rozwody są wbrew Kościołowi! – krzyczała gestykulując.

– Nigdy wcześniej nie zdradziłem żony … nie wiem jak to się dzisiaj stało – mówił z przerażeniem.

– W dupie mam twoje zdrady! Nie zadbałeś nawet o miejsce, o atmosferę. Wykorzystałeś ją, mimo, że dla niej najprawdopodobniej, to było coś bardzo ważnego – rozpłakała się w głos,

– Julka, ciii… już dobrze – przytulił ją mocno do siebie.

– Miałeś być inny, a jesteś jak każdy – odparła z żalem, ale już znacznie spokojniej.

– Nie jestem idealny, jestem tylko człowiekiem – gładził czule jej włosy.

– Jesteś podłym kłamcom, kreujesz się na kogoś, kim nie jesteś!   Co to jest? Chwyt marketingowy? – odepchnęła go.

– Zrozum, to wszystko nie jest takie proste – westchnął. – Może usiądziemy gdzieś i porozmawiamy spokojnie – zaproponował.

– Jesteś, jak taka sprzedajna dziwka. Za hajs i popularność oddałbyś życie! Brzydzę się tobą! Nigdy więcej nie chcę mieć z tobą coś wspólnego – odparła z obrzydzeniem w głosie. – Jesteś dla mnie nikim – spojrzała na niego z pogardą i szybkim krokiem odeszła.

– Nie jestem taki – pokręcił głową z niedowierzaniem.

 

 ~*~*~

 

Julia zatrzasnęła drzwi klatki schodowej. Biegła po schodach płacząc jak dziecko. Nie rozumiała swego smutku, ani gwałtownej reakcji ale czuła, że zawiodła się na kimś, dla niej ważnym.

– Siema sąsiadko! – Rafał wychodząc z mieszkania wyszczerzył zęby. – A co tobie się stało? – stanął jak wryty, na widok dziewczyny.

– Nic. Daj mi spokój – chlipnęła.

– Chyba nie masz zamiaru wejść tak do mieszkania… chcesz przyprawić Adama o zawał? – złapał ją za ramiona. – Chodź do mnie, na chwilę, pogadamy, co? – Uśmiechnął się życzliwie.

– Nie mam ochoty na rozmowy – pociągnęła nosem.

– To posiedzimy sobie, nie ma problemu – otworzył drzwi do swojego mieszkania, a Julia weszła tam bez słowa. Udali się do salonu. Dziewczyna opadła bezsilnie na sofę. Rafał podał brunetce chusteczki i nalał zimny napój do szklanki.

– Wy wszyscy musicie tacy być? – spytała z wyrzutem wycierając nos w chusteczkę.

– A może tak konkretniej… – usiadł niechlujnie na fotel.

– No wy, faceci…

– Adam czy inny przybysz? – spytał niepewnie.

– Inny – odburknęła.

– Królowa płacze za marnym błaznem – prychnął.

– On jest inny… to znaczy tak myślałam – spuściła głowę.

– To powiedz jaki był … – podparł łokcie o kolana wpatrując się w Julię.

Dziewczyna westchnęła, odchyliła głowę i zaczęła opowiadać mniej więcej jak poznała Michaela i jak wyglądało ich ostatnie spotkanie.

– Wiem, że to głupie, ale myślałam, że wreszcie poznałam faceta z zasadami … i nie jest to Adam – przewróciła oczami.

– Tak de facto, to każdy facet ma swoje zasady … Adam, ten cały Michael, nawet ten twój Pablo… czy też ja – złożył dłonie bawiąc się kciukami.

– Nie porównuj Pablo do waszej zgrai nieudaczników – prychnęła przygryzając paznokieć.

– Nadal go kochasz … – zakpił.

– Nie, ale Pablo to Pablo … tam przynajmniej wiedziałam z kim sypia – powiedziała cicho.

– A nie uważasz, że nie miałaś prawa oburzyć się tak na tego całego Michaela – spojrzał znacząco na Julię. – Przecież nic was nie łączy, a jedno spotkanie nie czyni z ludzi wiernych przyjaciół – dodał.

– Ale tu chodzi o zasady – zirytowała się.

– I ty mówisz o zasadach – zaśmiał się smutno.

– Tak, ja …  może chodzę na prawo i lewo, ale też mam zasady … Nie sypiam z facetami, którzy mają dzieci – zadarła głowę.

– No i co w związku z tym? – spytał. – Jadzia nie jest dzieckiem – dodał kąśliwie.

– Ale mówił, że nie śpi z fankami – pokręciła z oburzeniem głową.

– No i co… nie twój interes, że facet nie dotrzymuje danego sowa. Tym bardziej nie kumam, że przez to aż tak rozpaczasz – podśmiechiwał się pod nosem. – No chyba, że czujesz do niego miętę i jesteś zazdrosna o Jadzię, że wyprzedziła cię – dodał z satysfakcją.

– To nie zazdrość, ale … – urwała bo co miała mówić, że sama nie wie o co jej chodzi. – Po prostu, on dla Jadzi jest idolem, dla niej z pewnością była to ważna chwila… a on nawet nie zadbał o odpowiedni klimat – zerknęła z ukosu na Rafała.

– Jaki klimat? Czy ty słyszysz, co bredzisz? – zaśmiał się poirytowany. – Oni są dorośli. Chcieli się pieprzyć, tu i teraz … i tylko to miało dla nich znaczenie – dodał ironicznie.

Spuściła głowę, doskonale wiedziała, że jej argumenty były idiotyczne.

– Może nie tyle, że byłaś o niego zazdrosna, ale chyba o to, że on dał jej to, czego od dawna szukasz i zachłannie za tym tęsknisz – powiedział to już poważnie i z czułością.

Nic nie odpowiedziała. Pokiwała tylko głową przytakując i zaczęła głośno płakać.

– Boże, Jula. Jak ten Pablo musiał cię bardzo skrzywdził – podszedł do niej i usiadł obok. – Już dobrze, płacz ile tylko chcesz – przytulił ją do siebie głaszcząc po włosach.

 

 ~*~*~

 

W tym samym czasie.

Michael wrócił do klubu, ogarnął się trochę. Jadzie całkowicie ignorował, pomimo0 że widział że kobieta nie czuje się komfortowo w tej całej sytuacji. Opuścił lokal bez słowa trzaskając drzwiami.

Był na siebie wkurzony. Czuł się podle, jak prostak, jak ostatnia szmata. Julia miała rację, on jedno mówi, a drugie robi… Przeczesał włosy. To był pierwszy, większy jego wybryk od dłuższego czasu. Wcześniej wszystko robił wyłącznie dla zabawy, a teraz było to po prostu seksualne zaspokojenie. Nie ważne z kim. Ruda była najbliżej więc trafiło na nią. Nie mógł uwierzyć w to, że bez żadnej większej pobudki życiowej zdradził żonę… w dodatku stracił Julię. Ona sprawiała, że świat, dla niego, stawał się prostszy i taki beztroski. Nic od niego nie oczekiwała, a on czuł się swobodnie w jej towarzystwie. Chciał się z nią zaprzyjaźnić, bez podtekstów. Był pewny tego, że znalazł swoją bratnią duszę, a teraz ją tak szybko stracił.

Chodził już tak, w zadumie, kilka godzin, a mimo to był na siebie coraz bardziej wściekły. Szedł przed siebie, dopiero po dłuższej chwili zorientował się, że najprawdopodobniej jest gdzieś w parku, chyba na Grochowie. Rozejrzał się wokół siebie, usiadł na pobliską ławkę i wpatrywał się, bez celu, w jeden punkt przed siebie. Nagle usłyszał radosny śmiech. Spojrzał w danym kierunku. Uśmiechnął się smutno…. To jakiś koszmar… znowu ona. Jego Julia…

Świeciło słońce, a ona tańczyła, na trawie, boso. Wyglądała jakby nic w danej chwili nie miało dla niej znaczenia, nic oprócz radości z życia. Była jak natchniona… Rozkoszowała się złocistymi promykami słońca, które nieśmiało przemykały między gałęziami drzew i czule migotały rumiane policzki dziewczyny. Jej włosy, mające na co dzień odcień słodkiej czekolady, teraz falując w powietrzu przybrały barwy najprawdziwszego polskiego bursztynu. Materiał jej białej sukni niewinnie otulał smugi ciepłego powietrza. A trawa, w jednej chwili, zmieniła się w szmaragdowy potok. Miał wrażenie, że jest w gmachu najpiękniejszej świątyni świata.

Nagle jedna, druga kropla błysnęła, a potem jeszcze kilka… Nie miał pojęcia co się z nim dzieje. Wszystko zniknęło, była tylko ona. Stała w deszczu jak zaczarowana, świeciło słońce, a z nieba padał deszcz. Czuł się oszołomiony. Ciepłe krople deszczu muskały jego twarz, jakby chciały go ocucić.

– Kim ty jesteś? Powiedz mi w końcu… Nimfa, Rusałka, Świtezianka, czy inna cholerna legenda warszawska? – powiedział drżącym głosem.

Wstał, chcąc podejść do dziewczyny, w tym momencie ich oczy się spotkały, jak odbicia zagubionych … Wpatrywała się w niego zszokowana… Była tak bardzo blisko, a w jej oczach zamigotał cały świat. W jednym momencie wszystko zrozumiał i nagle objęły go potężne dwa metry strachu. Zamknął powieki…

Usłyszał tylko męski głos – Julia rozchorujesz się.- Michael z powrotem otworzył oczy i zobaczył jak nielubiany przez niego szatyn otula Julę swoją marynarkę i wyciera kapiącą kroplę deszczu z jej nosa.

– Niech trafi cię szlag – Michael zacisnął zęby ze złości. Usiadł ponownie na ławkę i odprowadzał ich wzrokiem. Prychnął pod nosem widząc jak mężczyzna przytula do siebie Julię i ze śmiechem pocałował ją w głowę. Michael z bezradności rzucił jeszcze zamaszyście kamień w ich kierunku. Nie cierpiał tego kolesia. – Taki pieprzony ideał! – warknął i przetarł dłonią mokrą twarz.

Jedno wiedział, musi całkowicie zresetować swoje życie i to bez względu na konsekwencje. Przekonany był, że ta dziewczyna jest dla niego wskazówką od losu… może nie tylko wskazówką. Był pewny tego, że teraz nie może odejść, nie zawrócić. Ich drogi nie nadaremno się złączyły. Ich wspólna droga może się nigdy nie skończyć… A jeśli odejdzie? Wtedy na zawsze zostanie sam…

6 myśli w temacie “10. CTRL + ALT + DELETE

  1. Ulał Jadzia zaszalała. No tak w końcu idol. Seks z idolem to spełnienie marzeń. Nie ważne gdzie i że śmierdzi alkoholem, zczochrany po nocy na podłodze.
    A Julii naprawdę chodzi o zasady? Najlepsza to ta że nie bzyka się z facetami, którzy mają dzieci – dobra jest. Nie rozumiem tego, ale czy Julkę da się zrozumieć?
    Rafał dobry opiekun. Szczery do bólu.
    Julka tańcząca w deszczu? Skąd się to wzięło autorce? Chyba „Pana Tadeusza” niedawno przerobiła haha

    Polubienie

    1. No Jadzia sobie pofolgowała 😉
      No każdy ma podobno zasady … Julia stara się aby też mieć swój kodeks, póki co nie zawsze jej to wychodzi 😛
      No Rafał zawsze pomoże Juli… nie raz za to obydwie i to solidnie … Ale do tego jeszcze trochę
      Hahaha do opisu przyrody rzeczywiście wróciłam do Pana Tadeusza, ale nic mi to nie pomogło 😀
      Moja muzą był Robert Gawlinski ‚Na zawsze i na wieczność ‚
      Buziaki :*

      Polubienie

  2. Moment. Jakim cudem Julia mogła wybiec z klubu, a potem tańczyć w deszczu? Przecież ma chora kostkę? Poza tym Jadzia uprawiająca seks z Paddym – szok! No szok. Tego bym nie przewidziala. I nie podobało mi się to. Nie znam twoich planów co do opowiadania, ale to mnie zirytowalo.

    Polubienie

Dodaj komentarz