14. NANANA

Ufff… zdążyłam przed świętami więc mogę rzec: „hohoho” 😉

Wesołych Świąt Kochani… dużo miłości, radości i spokoju, a w Nowym Roku 2018 spełnienia marzeń i udanego koncertowania w kwietniu 😉

N.

~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~~*~*~

19400059_1813919152270984_1255881053828657257_n — kopia

Po koncercie Michael zaprosił wszystkich, z którymi rozmawiał, na odbywające się w hotelu after party. Bawili się znakomicie. Muzyka, świetne towarzystwo i dużo, bardzo dużo, alkoholu. W taki też sposób każdy znalazł dobrego kompana do rozmowy … jak również do umilenia sobie czasu. A zatem Basia zniknęła gdzieś z Sebastianem, a Tamara z Christianem. Rafał natomiast w najlepsze gawędził z Jadzią i nadąsaną Julią. Michaelowi było to nawet na rękę. Niezauważony wymknął się na klatkę schodową, służącą głównie do ewentualnej ewakuacji. W sumie idealne miejsce dla niego. Usiadł na zimnych schodach. Cisza, ciemność i samotność, tego właśnie teraz potrzebował. Przymknął oczy, próbując złapać kilka głębokich oddechów…. Od pewnego czasu dręczyło go przeświadczenie, że nieuchronnie zbliża się ten dzień, w którym wszystko się zmieni. Nie był w stanie racjonalnie wyjaśnić skąd to wie. Gdzieś wewnątrz siebie jakiś głos podpowiadał mu, że coś dobrego czeka na niego za rogiem życia… po prostu to czuł…. Coraz częściej wracał myślami do dawnego, dobrego, życia… do kobiety, którą de facto jedyną tak bardzo pokochał. Zastanawiał się jak wygląda jej życie, bez niego u boku. Może nawet tęsknił… Tłumaczył to sobie na różne sposoby takie jak z jednej strony po prostu wyrzuty sumienia. Ale prawdą też jest to, że za kilka miesięcy kończy 40 lat więc najwyższa pora pogodzić się z przeszłością, iść dalej, a co rozumieć przez to można ustatkowanie się… Gdyby tak zastanowić się trochę dłużej nad tym to przecież kariera nieźle mu idzie, ma żonę, dom… może czas najwyższy, aby dać sobie dugą szansę i znowu pomyśleć o dziecku… Ale czy jest na tyle silny? Od tamtego feralnego wieczoru minęło sporo lar. A i ona ułożyła sobie życie na nowo… z jego bratem. Nie mógł znieść tej myśli. Nigdy nie przypuszczał by jego miłość życia stała się kiedykolwiek kochanką jego brata. Ale czy w ogóle ma prawo do jakichkolwiek pretensji… doskonale wie co nawyrabiał, jak bardzo ją skrzywdził. Zastanawiał się czy po tym wszystkim istnieje chociaż cień szansy by ułożyć ponownie wzajemnie poprawne stosunki… koleżeńskie.

Miała prawo poukładać sobie życie, założyć nową rodzinę… przecież to naturalna kolej rzeczy. Jednak sama myśl o tym, że jest ona w ramionach innego mężczyzny, rozwalała go od środka, zacisnął pięści… On jest zazdrosny o byłą żonę? Absurd! A może on po prostu uśpił to uczucie? Ale aż na tyle lat? Toż to niemożliwe! Nagle wystraszył się swoich myśli, uczuć…

Miał ochotę zadzwonić do Jimma i zażądać natychmiastowych wyjaśnień, co do tej całej sytuacji, ale coś go powstrzymywało.

Zerknął na wyświetlacz telefonu, 10 połączeń od żony, westchnął i schował z powrotem do kieszeni. Mechanicznie wyjął, z drugiej kieszeni spodni, mały notes, ołówek i zaczął zapisywać potok słów, który tak boleśnie wypływał prosto z jego serca.

Looking back I wonder did I try

Try enough or was I petrified

To say what was running through my mind

It ain’t easy acting like I’m fine

Yeah it tears me up he’s holding you tonight

Did I let you pass me by

Cos that night when I saw you out

In another man’s arms

It cut like a knife

[…]

Łzy spływały strumieniami po policzkach, a z każdym słowem coraz ciężej oddychał. Dopisując ostatni wers: But I still think of you sometimes, głośno zaszlochał. Dla niego było to w pewnym sensie katharsis.

  ~*~*~

W tym samym czasie.

Siedzieli na ławce w pobliżu szkoły. Światła ulicznych latarni nie za dobrze rozświetlały już późny, pochmurny wieczór.

– Przepraszam cię… – westchnęła Stefania.

– Za co? – Roześmiał się Jimmy.

– Kolejny raz odciągam cię od rodziny … najpierw od żony, teraz od… brata – założyła włosy za ucho patrząc się gdzieś w dal.

– Nie opowiadaj bzdur… i tak uciekłbym stamtąd przy najbliższej okazji, to nie moje klimaty – prychnął.

– Cieszę się, że wrócił do muzyki i że dobrze mu się wiedzie – uśmiechnęła się nostalgicznie.

– Jest przeciętny… – wzruszył ramionami.

– No nie gadaj… każdy zakątek Niemiec aż huczy o jego wyprzedanych koncertach – trąciła go łokciem.

– A bo o naszym powrocie to media przecież nie mówią – wytknął jej język.

– Oj tam, oj tam – roześmiała się. – Jak sobie radzi? – Spojrzała się na mężczyznę.

– A co ciebie to interesuje? – fuknął.

– Oj przestań się dąsać … chyba mam prawo wiedzieć – zmarszczyła czoło.

– Dobrze sobie radzi… ma żonę; na każdym koncercie inną kochankę; menadżerkę lesbijkę, bo faceci wymiękali… W dodatku potrafi kłamać jak z nut – odpowiedział ironicznie.

– Tak bardzo bałam się, że z tego nie wyjdzie – zacisnęła usta na samo wspomnienie.

– Jest dorosły, poradzi sobie… – przytulił kobietę.

– Myślisz, że uda się nam w przyszłości, tak zwyczajnie, porozmawiać? – Spytała nostalgicznie.

– To zależy w dużej mierze od ciebie … A czy tak w ogóle jest sens to robić? – Odgarnął jej włosy z twarzy.

– Spędziliśmy razem tyle cudownych chwil… Wiesz przecież dobrze, że nie jest złym człowiekiem, a wtedy miał kryzys, był załamany… Mimo, że postanowiliśmy się rozstać i pomimo, że ma żonę powinien poznać prawdę ode mnie, a nie z listu… Cholerne wyrzuty sumienia mnie wykończą – wyprostowała się powstrzymując płacz.

– Nie opowiadaj bzdur… Idź po Adele, odwiozę was do hotelu bo z jej występu i tak już nici – nerwowo wstał z ławki.

~*~*~

Było grubo po 22, a on w najlepsze siedział niedbale na kanapie i sączył którąś już z kolei szklankę whisky. Zaczął się głupkowato podśmiechiwać pod nosem gdy usłyszał repertuar Adama.

[…]

Whisky moja żono, jednak Tyś najlepszą z dam

Już mnie nie opuścisz, nie, nie będę sam

Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć

Lecz nie wiedzą o tym,

Że najgorzej w życiu to,

To samotnym być, to samotnym być

[…]

– Idealnie do mnie pasuje- zacmokał lekko już wcięty.

Przez cały czas obserwował blondynkę. Jej widok sprawiał mu słodki ból. Nicole w jakimś sensie przypominała mu jego byłą żonę. Jej uśmiech, podobne gesty, ciepłe usposobienie… zatęsknił. W jednej chwili przypomniał sobie wszystko co przy niej przeżył. Wiedział, że już nigdy żadna kobieta nie będzie wstanie zastąpić mu Stefanii… Zatopił się w myślach gdy Nicole zaczęła śpiewać jakąś tandetną piosenkę.

Nie mów nic, znam tę minę

Możesz iść, dobrze wiem, że nie zginiesz

Nie wiesz sam czego szukasz

Bawisz się jakby nie było jutra.

Między nami nic nie było

Parę nocy, trochę wina,

To za mało by Cię mieć.

Może tylko się łudziłam,

Może lekko pogubiłam,

Nie bój się, nie zrobię scen…

[…]

– Wreszcie cię znalazłam! – Julia w pośpiechu dosiadła się do Michaela.

– Julia, odpuść… nie mam ochoty na pieprzenie się po kątach – rzekł bez zbędnego wstępu.

– Co się stało? Co ja ci takiego zrobiłam, że mnie odtrącasz? – Pytała rozżalona.

– To nie o to chodzi … Po prostu ja już nie chcę żyć w ten sposób – westchnął. – Julia czas dorosnąć i zrozumieć, że ludzie to nie są zabawki – spojrzał się na nią wymownie.

– Ale ja się nikim nie bawię – potrząsnęła przecząco głową.

– Ale ja tak… – odparł. – Nie chcę abyś była dla mnie kolejną, moją, lalką do zabawy. Domyślam się, że los cię nie oszczędzał… a ty dajesz się tak, cholernie, wykorzystywać przez takich chujków mojego pokroju – stwierdził gorzko.

– Michael, daj nam szansę. .. Możemy być razem, szczęśliwi – mówiła drżącym głosem. – Kocham cię idioto! – Wrzasnęła rozpaczliwie. Nie zareagował, wyglądał na niewzruszonego. – Więc to koniec? – Spytała łamiącym się głosem.

– Nie bądź głupia. .. Jaki koniec? Między nami nigdy nic nie było. Z tym przyciąganiem to zwyczajny erotyzm. Nie wyjeżdżaj mi tu z tekstami o miłości skoro praktycznie się nie znamy. Seks, to za mało by mnie mieć. Jeżeli tak uważałaś, sorry, to jedynie twoje młodzieńcze złudzenia – podsumował bez cienia uśmiechu.

– Myślisz, że uwierzę w to twoje marne przemienienie pańskie? Jak sobie ro wyobrażasz? Wrócisz tak po prostu do swojej żony i będziesz zgrywał idealnego męża? – Wykpiła go Julia.

– Nie zamierzam grać … po prostu będę idealnym mężem i będzie jak dawniej – uśmiechnął się smutno.

– A ja? Co ze mną? – Spytała płaczliwym tonem.

– Poznasz kogoś odpowiedniego dla siebie, kto da ci miłość i będzie cię szanował – rzekł szczerze.

– Ale ja chcę ciebie – chciała dotknąć dłonią jego twarz.

– Daj spokój… – Chwycił ją za nadgarstki odchylając do tyłu głowę, tym samym uniemożliwiając jej dotknięcie jego policzka. – A teraz odejdziesz stąd, nie robiąc żadnych dramatycznych scen … Nie szukaj mnie. Nie kontaktuj się ze mną. Nie znamy się – zimnym wzrokiem spojrzał się jej prosto w oczy. Dziewczyna wyrwała ręce z jego uścisku i pobiegła z płaczem do swojego pokoju.

~*~*~

Grubo po północy Nicole dotarła niezbyt zgrabnym krokiem do hotelowego pokoju. W jej głowie migotało tyle świetlików, że czuła się jak żywa bożonarodzeniowa choinka.

– Niech ktoś wyłączy mi te świeczki we łbie bo świra dostanę – wymamrotała sama do siebie wchodząc do łazienki. Zimny prysznic otrzeźwił ją trochę przywracając jej tym samym resztki świadomości. Wychodząc z łazienki owinęła się szlafrokiem i usiadła na łóżku. Żołądek niemiłosiernie dawał jej się we znaki. Nie przywykła do wypijania tak dużej ilości alkoholu. Skrzywiła się na samą myśl o drinkach… Usłyszała, jakby niepewne, pukanie do drzwi. Z miną pokutnicy zwlekła się z łóżka i podeszła do drzwi.

– Nawet nie próbuj, mam czarny pas kartę – przywitała nocnego gościa.

– Nicole …

– Adam … – wydusiła półgłosem.

– Bądź moja tej nocy… – odrzekł tonem, który mieszał prośbę z rozkazem.

Nie czekał na jej akceptację. Porwał ją w swoje ramiona, zatrzaskując głośno drzwi jej pokoju. Momentalnie zaczął ją szaleńczo całować. Obejmował ją mocno, a przez to dawał jej poczucie bezpieczeństwo, które mieszało się z histeryczną prośbą o kredyt zaufania… Nicole tęskniła za takim, męskim, dotykiem. Bez najmniejszego wahania oddała mu każdy jeden namiętny pocałunek. Wczepiła się gwałtownie palcami w jego włosy.

W drodze do łóżka pozbawił ją szlafroka. Położył ją delikatnie na białą pościel. Oderwał się od niej jedynie na ułamek sekundy by spojrzeć jej w oczy jakby chcąc upewnić się, że to się dzieje naprawdę. Uśmiechnął się po czym zatopili się w płomiennych pocałunkach. Nie protestowała gdy jego język dogłębnie przypominał sobie od bardzo dawna nieodwiedzane zakamarki, a jego dłonie dawały rozkosz jej skórze. Adam schodził pocałunkami coraz niżej po jej ciele. Gdy był w okolicach pępka, poczuła jak pieści go językiem… Jęknęła czując przyjemne dreszcze. Widząc jej reakcje, uśmiechnął się przygryzając lekko jej skórę. Docierając do najwrażliwszych miejsc usiadł chwytając jej nogi.

– Mogę? – Zapytał oddychając ciężko.

Ona jedynie skinęła głową, a on jednym pewnym ruchem rozchylił jej nogi i jeszcze odważniej zaczął pieścić jej miejsca intymne. Nicole nie potrafiła zachować już kontroli nad swoim ciałem. Wyginając się gwałtownie wydała z siebie szaleńczy krzyk. Czuła, że rozpada się na milion kawałków. Wszystko układało się idealnie… Kiedy miał już w niej skończyć, kobieta poczuła silną natychmiastową potrzebę skorzystania z toalety… Nie wiedziała co jest tego powodem. Nadmiar alkoholu czy napływ tak silnych doznań?

– Adam… przestań… – wydusiła z trudem.

– Za chwilę… – wymamrotał.

– Teraz… proszę! Ja muszę do toalety! – Pisnęła.

– Chyba żartujesz – zaśmiał się trochę skołowany daną sytuacją.

Odepchnęła go i usiadła na skraju łóżka ze skwaszoną miną.

– Co jest Nicole? – Adam momentalnie się poderwał, chwytając czule jej dłoń przykucnął przy blondynce.

– Nic, po prostu muszę do toalety… – wstała pospiesznie na równe nogi.

– Dobrze, ale najpierw mi powiesz co stało… i czy ja się przyczyniłem do twojego złego samopoczucia – okrył jej ciało swoją koszulą zapinając ją jedynie na jeden guzik w okolicach biustu. Nicole nie mogła dalej wstrzymywać rewolucji żołądkowej, zwróciła hektolitry wypitego piwa. W taki tez sposób zaświniony został on, ona i jego koszula. Widząc to kobieta wybiegła do łazienki głośno szlochając, czuła się na wskroś skompromitowana.

– No stary, gratulacje… pobiłeś wszelkie łóżkowe wtopy – rzucił sarkastycznie wycierając się w ręcznik, który leżał na krześle. – Kurwa mać, króliczek playboya w sosie własnym…

Czuł się makabrycznie zażenowany.  Wciągnął spodnie i zamierzał niepostrzeżenie wyjść. Otwierając drzwi natknął się na Michaela.

– A ty tu czego? – odpalił Adam.

– Porozmawiać chciałem… – podrapał się po karku Michael.

– O 3 nad ranem? – Prychnął.

– Spać nie mogę… – wybąkał.

– Może ona ma cię utulić? – Warknął

– Nie, nie… – uniósł ręce zasłaniając twarz.

– Źle się czuje… – wymamrotał Adam.

– Nie ma co się jej w tym przypadku dziwić… mój oddech po tureckim kebabie z budki za rogiem jest lawendowy w porównaniu do twojego obecnego zapachu – zatkał nos.

– Stul dziób – syknął. – Masz może na zbyciu jakieś ciuchy? Tak się składa, że zostałem goły i mało wesoły – mruknął niechętnie Adam.

– Coś się znajdzie – wyszczerzył się.

Udali się do jego pokoju. Michael wyjął z walizki świeżą koszulę i podał ją szatynowi.

– Powinna być ok… bierz i przy okazji skorzystaj z prysznica bo jedziesz jak dziki skunks – wskazał mężczyźnie palcem drzwi od łazienki.

Po 20 minutach Adam ponownie pojawił się w pokoju niezbyt zadowolony.

– W chuj mała – zasyczał nadciągając koszulę.

– Może opięta i trochę krótka, ale ujdzie w tłoku – Michael próbował zachować powagę.

– A mam to w dupie – machnął ręką i usiadł na fotelu.

– Piwo?

– Nie, dzięki.

– A ja chętnie wypiję – brunet otworzył puszkę i łakomie za siorbał.

– To o czym chciałeś z nią porozmawiać? – Szatyn wbił badawcze spojrzenie w swojego rozmówcę.

– W sumie, obcej osobie łatwiej się wygadać… Wiesz sam jaki tak naprawdę jestem. Przed jak i po każdym koncercie tanie, jednorazowe przygody i litry drogiego alkoholu. Uwierz mi, że teraz to i tak jestem święty w porównaniu do moich faz krytycznych. Ubierając to w słowa chodzi o to, że co ludzkie, nie jest mi obce… i to dosłownie w najszerszym tego słowa znaczeniu …. Dopiero moja obecna menadżerka wyrwała mnie z bagna w którym się znalazłem… Pozornie ułożyłem sobie życie. Wmawiałem sobie, że jestem szczęśliwy. Żona nie jest złą osobą. Szczerze, podziwiam ją, że jest z kimś takim jak ja. Ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że ją nagminnie zdradzam. Zamiast dać mi w pysk, to ona się modli o to bym znalazł właściwą ścieżkę, która zaprowadziłaby mnie do światłości wiecznej… – wyrecytował sarkastycznie, po chwili dodając – … Co do Nicole, to ona mi przypomina moją pierwszą żonę nie tylko z wyglądu, ale przede wszystkim z zachowania… zatęskniłem emocjonalnie… Od ponad miesiąca nie mogę przestać myśleć o Stefani… Ona była i jest nadal jedyną kobietą, którą prawdziwie kochałem i kocham nadal… A tak bardzo ją skrzywdziłem, zafundowałem jej piekło na ziemi, trwało to co najmniej 3 lata… Była dla mnie wszystkim. Rozumiesz? Czasami jest tak, że od razu, od pierwszego spojrzenia wiesz, że to jest ta osoba, którą właśnie szukałeś przez całe życie. Tak było z nami… rozumieliśmy się bez słów, uzupełnialiśmy się we wszystkim. Wtedy wiedziałem co to prawdziwa miłość i smak błogiego szczęścia… A teraz Nicole … to wszystko łączy się i wiem, że życie daje mi znaki – wypowiedział z zadumą w głosie.

— Czy moja siostra jest też jedną z twoich zabawek? – Spytał przeciągle Adam.

– Nie… dlatego chciałbym cię przeprosić za tamten poranek… Porozmawiałem z nią po koncercie i wyjaśniłem, że nie powinna zawracać sobie mną głowy… Przysięgam ci, że pomiędzy nami do niczego nie doszło – spojrzał się wymownie na Adama.

– Mam taką nadzieję… – wymamrotał. – Czyli co… wracasz do żony i tworzysz wizerunek słodziakowatej do bólu rodzinki?

– Jak już chciałbym do kogokolwiek wracać to tylko i wyłącznie do mojej byłej żony… Długo nad tym  myślałem… gdy nie ma jej obok, nie jestem sobą… nie chcę żyć w wyimaginowanym świecie… chcę wreszcie odetchnąć i poczuć, że wreszcie wróciłem do domu po długiej i ciężkiej podróży… tylko cholernie boję się z nią spotkać – przeczesał nerwowo włosy.

– Walcz chłopie! Zawsze wato próbować w inny sposób nie dowiesz się czy jest chociaż cień szansy… Tylko najpierw sprawdź grunt, czyli spotkaj się z ex, popracuj nad odzyskaniem jej zaufania… jak się uda to jest twoja, a jak nie to wracasz do swojej obecnej… póki co nic nie tracisz – poklepał ze zrozumieniem Michaela po ramieniu i wyszedł z pokoju.

~*~*~

Poranek nie dla wszystkich okazał się litościwy, większość niesfornych imprezowiczów nawiedził kac morderca…

Michael w pełnej klasie zszedł na umówione wcześniej spotkanie. Na miejscu zastał zaledwie kilka osób.

– Dzień dobry wszystkim… co was tak mało? – Rzucił na przywitanie.

– Ilość alkoholu… – skwitowała Jadzia. – A u niektórych złamane serce – szepnęła sama do siebie.

– Trening czyni mistrza – zaśmiał się brunet dosiadając się do kobiety.

– A wiesz co z Julią i z Nicole? – Spytał się Jadzi ściszonym głosem.

– Julia całą noc szlocha w poduszkę… przez ciebie – odpaliła ruda nadzwyczaj zdegustowana.

– Przejdzie jej… – odparł bez zbędnego roztrząsania tematu. – A Nicole? – Dopytywał się natarczywie.

– Nie mam pojęcia – wzruszyła ramionami. – Wiem tylko, że w nocy nieźle się zabawiała z kimś… mam nadzieję, że ty nie masz z tym nic wspólnego – spojrzała groźnie na mężczyznę.

– Ja nie… – uśmiechnął się pod nosem patrząc na Adama.

~*~*~

Julia nie mogła zmrużyć oka przez całą noc. Wspomnienie z ostatniego wieczora boleśnie wywiercało jej głęboką dziurę w pamięci. Po co ona tu w ogóle przyjechała? To był błąd! Zdecydowanie Michael ma racje… to wyłącznie jej złudzenia.

– A ja, głupia, wyznałam ci miłość! – Zawyła przez zaciśnięte zęby.

Ten cały pomysł z powrotem do Polski był nieprzemyślany…. To miał być akt zemsty, a ona jest nawet nieudolna by wepchnąć plan w życie… Teraz wraca do Rzymu jako przegrany błazen… Nie zniesie takiej ujmy na honorze. Musi to jakoś obrócić w dalszy etap zemsty… A gdyby tak pogodzić się z Pablo i udowodnić wszystkim, że jest coś warta, że jest w stanie żyć godnie będąc dobrą żoną, matką i… artystką? Pablo przecież zrobi dla niej wszystko więc skoro ona chce być piosenkarką, on poruszy niebo i ziemie by tak się stało. Reasumując, opłaci najlepszą wytwórnię, najlepszych menadżerów i w taki tez sposób ona będzie wielką gwiazdą. A gdy to się już zadzieje to z największą przyjemnością zniszczy Michaela… zrobi wszystko by stracił karierę, a tym samym będzie nikim. – wyprężyła się dumnie śmiejąc się żmijowato.

~*~*~

W tej samej chwili Jimmy zaparkował samochód przed hotelem.

– Zostań w samochodzie, proszę… żeby nikt cię nie widział – wysiadając zwrócił się do Stefanii.

Wbiegł do hotelu i od razu udał się w kierunku swojego pokoju spakować walizki. W duchu modlił się by po drodze nie napatoczył się jego parszywy braciszek… Niestety, już po chwili usłyszał za sobą nawoływanie Michaela.

– Jimmy… zaczekaj… – zasapany podbiegł do mężczyzny.

– Nie mam czasu… – wparował jak burza do pokoju. – Meike czeka na mnie… nie mogą spóźnić się na samolot – wymamrotał rozglądając się po pomieszczeniu w celu sprawdzenia czy wszystko spakował.

– Yhmmm… – Michael spojrzał z ukosa na brata. – Jednak nasza mała jest chora – stanął przed Jimmym trzymając ręce w kieszeniach spodni.

– Jak? Co? O czym ty do cholery mówisz? – Spojrzał na niego ze strachem w oczach.

– No Aimee jest chora … – sprostował.

– Aha… – wypuścił powietrze z ulga. – Tak, tak i dlatego nie mogę już dłużej rozmawiać.

Wyprysnął momentalnie z pokoju, a Michael wolno po pląsał w kierunku okna. Patrząc przez brudnawą szybę dostrzegł Jimmy’ego pakującego walizki do bagażnika a przy tym dogadującego się o coś z jakąś kobietą. Wytężył wzrok, to na pewno nie była Meike… Zamrugał kilka razy powiekami. Czuł się jakby dostał z patelni w łeb. Stał jak wryty, a serce łomotało mu boleśnie … to przecież była jego Stefania, tak samo piękna jak przed laty. Miotał się ze swoimi myślami, nie miał pojęcia co ma zrobić… Otworzyć okno i zawołać by za nim zaczekała? Nie, to zbyt prostackie. Postanowił, że pobiegnie, może zdąży ją zatrzymać. Tak będzie lepiej. Zobaczy go w pełnej formie i nie będzie mieć odwrotu… Biegł jak szalony, niezdarnie, a mięśnie jakby złośliwie spinały się za mocno, nogi draży…. Czuł się jak Forest Gump słysząc miłość życia wołającą „biegnij Forest, biegnij!”.

Wybiegł przed wejście gdy zauważył odjeżdżający szybko samochód.

– Jimmy, zaczekaj! Proszę! – Darł się w niebo głosy. – Kurwa mać! – upadł na kolana, skulił się i skomlał jak pies.

– To był Paddy? – Stefania próbowała dostrzec osobę, której głos przed momentem usłyszeli.

– Co? Nic nie słyszałem… – Jimmy nie dawał poznać po sobie jakichkolwiek emocji. Niecny plan popsuł dzwoniący telefon. Szybko odrzucił połączenie wyłączając całkowicie komórkę.

– Dlaczego nie odbierasz od niego telefonów? – Spytała z wyrzutem. – Wczoraj też tak było…

– To nic ważnego …

– Czy on wie, że tu jestem? – Zapytała patrząc się przed siebie.

– Nie wiem… Naprawdę nie wiem – westchnął Jimmy.

– A ja myślę, że wie… dlatego odciągasz mnie od niego by nie miał możliwości porozmawiania ze mną – skrzywiła się.

– To nie tak… – pokręcił głową. – Nie chcę abyś robiła coś pod przymusem lub pod wpływem emocji… Musisz to na spokojnie wszystko przemyśleć… Zaufaj mi, spotkanie teraz nie jest dobrym pomysłem… Poza tym jestem zdania, że on nie zasługuje na drugą szansę, nie po tym wszystkim, co ci zrobił – wyjaśnił Jimmy.

– O tym z kim i kiedy będę rozmawiać pozwól, że decydować będę sama… wyłącznie sama – odfuknęła bardzo stanowczo.

– Zrozum, że nie pozwolę was komukolwiek skrzywdzić – odwzajemnił ton wypowiedzi.

– Oh tak… to przestań być zaborczy – spojrzała się na mężczyznę, – Jimmy od dłuższego czasu zwracam ci uwagę, że za bardzo angażujesz się w nasze życie… Masz swoją rodzinę.

– Wy zawsze byłyście i będziecie moją rodziną… nikt tego nie zmieni -burknął.

– To jest już chora relacja w której to ty najwięcej tracisz, ty obrywasz… Czy chcesz stracić wszystko? – Przymknęła oczy. – Właśnie twoja córka ma występ, a ciebie tam nie ma … będzie zawiedziona – zauważyła.

– Zrozumie…

– Jimmy…

– Wiesz przecież, że wszystko co robię, to robię z myślą o was … – podrapał się po skroni. – Dlaczego chcesz to wszystko zmieniać? Nie jest ci dobrze, tak jak jest? – Zapytał z wyrzutem.

– Chcę poukładać dawne sprawy. .. być może zamknąć ważny rozdział życia. ..

– A jak on znowu wpakuje cię w bagno? Chcesz aby Adele oberwała rykoszetem? – Podniósł głos.

– Ma prawo poznać ojca – odparła z trudem.

– Cholera, ma przecież mnie.., póki co nigdy nie narzekała. A nigdy też jej nie zawiodłem – spojrzał z żalem na kobietę.

– Doskonale wiesz, że nie o Ciebie tu chodzi …

– No oczywiście. .. Zawsze głupiałaś na jego punkcie – prychnął.

– Rozmowa w taki sposób nie na sensu – odwróciła głowę w bok.

– Masz rację. .. przepraszam – momentalnie złagodniał. – Żaba, wiesz, że się martwię – dodał z czułością, ale kobieta już nic nie odpowiedziała.

Jak na złość w radiu leciała tak bardzo dobrze znana mu piosenka

[…]

My daddy said: „If you wanna live

You better not touch, this is not a toy”

The truth is boy I’m a bloody fool

I left the one that I loved behind, singing

 

Nanana nana, nanana nana

Nanana nana, nanana

[…]

Zapadła krępująca cisza, a atmosfera zgęstniała…. Doskonale pamiętał ten dzień, te emocje, które towarzyszyły mu podczas pisania tego tekstu… Pomimo upływu lat, on nadal zadawał sobie, a może jej to samo pytanie

Tell me what it is that brings me back to you

Tell me what it is I can’t stop loving you.

Zarówno wtedy jak i dzisiaj wiedział, że przegrywa walkę o jej miłość… ale ma ją chociaż blisko siebie… póki co, to musi mu wystarczyć.

8 myśli w temacie “14. NANANA

  1. Zainteresował mnie pewien zwrot. „chciał otworzyć okno i krzyknąć, aby za nim zaczekala”. To błąd czy tak się mówi w twoich okolicach? Bo to chyba już kolejny raz, poprzednio też się zastanawiałam, myślałam, że z prędkości. Co do treści, to mam mieszane uczucia. Paddy koszmar, okropny jest, tzn postać sama w sobie byłaby fajna, bo jeszcze takiego nie było, ogiera na baby,ale poza tym wydaje się być strasznie pusty. Julia też mnie zdenerwowala, bo nie zna człowieka, a wyznaje mu miłość. No bez jaj, takie rzeczy w liceum można. Potem jeszcze chce wracać do Pablo i obgadać zemstę na Michaela. Beznadzieja. A scena z Adamem I Nicole i potem tekst Paadyego o kebabie była obrzydliwa. Aż mi się niedobrze zrobiło. Jeszcze nie pojęłam zamysłu tej historii i ciekawi mnie ile lat ma autorka. Jesteś z lat 70,80,90? Podoba mi się za to rola Jimma i tego, że pomaga Stefanie i Adele. No i rozumiem, że młoda nie jest jego córka. A to Aimee miała występ czy Adele? Bo zrozumiałam, że Adele.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Z tym „oknem” to kurcze… u nas potocznie mówi się „otworzyć okno” serio nawet nie zastanawiałam się nad tym… hahaha widzisz co robią takie zwroty tak samo u nas mówi się „idę na miasto; na szpital” nie „do miasta; do szpitala” … Ja jestem koniec lat 80tych … nie wiem czy się cieszyć czy się bać 😉 … Dobrze odczytałaś Paddy’ego jak i Julię… On jest pusty w 100%, a ona hmmm de facto bardzo niedojrzała emocjonalnie… Co do Jimma, to będzie miał kryzys bo to nie jest w 100% u niego tylko troska i pomoc byłej bratowej. On się w tym zatraca i naprawdę może stracić wszystko… Adele wiadomo kogo jest córką, jednak od urodzenia przy małej był Jimmy i on w jakimś stopniu czuje się jej ojcem, wręcz czasami zapomina, że papier jest brutalny… W kolejnej części będzie o tym… Adele z Aimee chodzą do jednej klasy, jest to szkoła prywatna hmmm dla tzw zamożniejszych… większość Kelly dzieciaków ją kończyła lub do niej nadal uczęszcza (w opowiadaniu) … więc co jakiś czas spotkamy się ze „złym” Iggym, Helen, Emmą, rzadziej z Alexem i Gabim, jeszcze rzadziej z Lukem 😉 … szkoła z naciskiem na szlifowanie talentów 😉 … Aimee chcąc zadowolić ojca bierze udział w konkursach i występach, ale wszystko zgarnia Adele lub Iggy i to między numi zawsze będzie spięcie …
      Co do Nicole… wiem okropna jestem hahaha … ona nigdy nie potrafiła radzić sobie z facetami, zawsze popełniała totalne wtopy, pomimo jej perfekcji w innych dziedzinach … Dzięki za wszelkie uwagi i komentarz 🙂
      Buziaki :*

      Polubienie

      1. Dzięki za taką długa odpowiedź. Mnie chodziło bardziej o zwrot „żeby za nim zaczekała”. Nie słyszałam tak. Powinno być „żeby na niego zaczekała”. Dlatego pomyślałam, że może tak się mówi w Twoich stronach. Nie bać się, nie bać. Jak to Agnieszka mówi – jestem wymagającym czytelnikiem. A jeśli mówisz, że dobrze zrozumiałam P a ddyego, to świetnie! Tego jeszcze nie grali! Paddy pustak! Cudownie! Będę o nim czytać. Zastanawiałam się ile masz lat czytając o Twoich bohaterach. Bo często oni nam pokazują co nieco o autorze. Spoko, ja też 80, ale bliżej początku. Jeśli chodzi o Jimma, to widać, że on jest bardzo zaangażowany w pomoc Stefanii. Fajnie też, że będą dzieciaki. Trochę za dużo zdradziłas, ale podoba mi się, że też będą miały swoją rolę. Z tą szkoła super myśl. No i ciekawe czy Aimee i reszta będą wiedzieć, że Adele jest córką wujka. Na pewno nie będą. A może będą. No nie wiem sama.

        Polubione przez 1 osoba

      2. Hahaha „żeby za nim zaczekala”, a wiesz,że sama jakiś czas temu zwróciłam komuś uwagę. .. Ale tak to jest, jedno w głowie, drugie w mowie 😉
        Boże jak postacie mówią o autorach, to wyszła ze mnie ostateczna skrajność 😀 … szczerze to raczej chciałam zmierzyć się z postaciami zupełnie innymi od mojego charakteru. .. ja zawsze mam wszystko poukładane, zaplanowane, zawsze 5 opcji awaryjnych. .. nie wiem chyba mi w takim razie najbliżej do Jimma, może trochę do Nicole, może do Stefanii … na pewno najmniej łączy mnie z Julią chociaż to ona jest główną bohaterką, ale ciężko mi pisać jej wątki … ja nie poważam zdrady, ani takich intryg, czy porzucenie dziecka, albo miłość do faceta jako priorytet… A ona to jedna Wielka intryga i chaos…
        Szczerze to sama muszę zastanowić się nad tymco napisałaś. …
        Co do Adele, yo Aimee zns prawdę. .. ogólnie chciałam, aby wszyscy wiedzieli wokół tylko nie sam zainteresowany. .. zresztą Adele ma nazwisko Kelly … no chcę trochę tam zrobić zamieszania starsi kontra młodsi, spiski i czarny charakter Iggy’ego …no i inną Patricię chcę zrobić
        W ogóle te wątki mam bardziej zaplanowane niż te z Pablo, Julią i Blanką ….
        Dzięki za komentarz i swoje spostrzeżenia. … bardzo to lubię!
        Buziaki :*

        Polubienie

Dodaj komentarz